Światowe Dni Młodzieży były wielką manifestacją wiary młodzieży z całego świata, która dawała świadectwo jedności wartości. To, co mówił papież, ważne jest dla wszystkich - mówił w poniedziałek podsumowując ŚDM bp Tadeusz Pieronek.
"To była wielka manifestacja wiary młodzieży z całego świata, która dawała świadectwo jedności wartości, radości, a wszystko to wynikało z ich wiary. To był wybuch radości i szczęścia ze spotkania z Ojcem Świętym i z tymi wszystkimi ludźmi, którzy na to święto wiary przyjechali" - powiedział bp Pieronek. Jak podkreślił, papież "przemawiał przede wszystkim do młodzieży, ale i do wszystkich wiernych. To, co mówił ważne jest dla całego świata".
"Wszystkim nam powiedział, że nie możemy być gnuśni, bezczynni, zachowujący się jak tacy chrześcijanie na kanapie, wygodni. To nie jest chrześcijaństwo. Chrześcijanin musi być stale aktywny. Mieć charakter bratni, nacechowany życzliwością, miłością, nie tylko do tych, którzy są nam bliscy i mili, ale także do tych, którzy się pogubili, którzy są przeciwnikami, zwalczają Kościół, nie uznają Boga. Ich wszystkich Bóg stworzył i Chrystus ich odkupił, i dlatego musimy patrzeć ponad to zło, które czynią, mając też na uwadze, że my nie zawsze jesteśmy lepsi" - zaznaczył bp Pieronek.
Biskup Pieronek podkreślił, że papież Franciszek był "bardzo jasny" w kwestii uchodźców. "Wyciągnąć rękę do uchodźcy to jest obowiązek chrześcijanina, co więcej, jeżeli tego nie uczynimy, to jest to rodzaj zaparcia się chrześcijaństwa" - powiedział bp Pieronek.
"Oczywiście papież nie dawał recept, jak to zrobić. Powiedział - do biskupów mówił o tym dosyć jasno - że to musi być sposób taki, który bierze pod uwagę różne okoliczności, sprawy bezpieczeństwa, religii, kultur i wiele innych. Niemniej jednak wszystkie te czynniki, problemy, które się z nimi pojawiają, nie mogą zamknąć serca ludzkiego, bo ci ludzie giną tysiącami, na morzu i już w obozach uchodźców, bo nie przygotowaliśmy się na to" - podkreślił bp Pieronek.
W jego opinii interesujący był stosunek papieża do młodzieży, co wyrażało się wezwaniem, by "zrobili raban" (papież wzywał do tego z okna przy Franciszkańskiej 3 - PAP). "Taki pozytywny raban, takie wyżycie się zgodne z wiekiem, niesie bardzo dużo radości, ale także pociąga różne rodzaje niebezpieczeństwa. Mówił: róbcie raban, ale pamiętajcie, że do wyższych rzeczy jesteście stworzeni, że życie bez Boga jest bardzo trudne" - dodał.
"Papież poddał bardzo ostrej krytyce - choć nie w słowach potępiających - przywiązanie człowieka do rzeczy. Człowiek jest osobą obdarzoną wartością dziecka Bożego i dlatego trzeba mieć dystans do tego wszystkiego, co jest tak bardzo nachalnie wpychane człowiekowi, żeby robił karierę, zdobywał pieniądze, był otoczony bogactwem, które bardzo często nie jest wykorzystane w sposób właściwy" - wskazał biskup.
Odpowiadając na pytania biskupów papież mówił, że powinni być blisko ludzi. "Nie urzędowanie a duszpasterstwo" - przywołał słowa papieża bp Pieronek. "Papież powiedział, że kapłani powinni być matkami ludzi, odnosić się do swych wiernych jak do dzieci. Obraz takiej naturalności i rodzinnego stosunku do człowieka przejawiał się we wszystkich jego wystąpieniach" - dodał.
Według bp. Pieronka, cała pielgrzymka miała charakter "religijny, radosny, ludzki i zachęcający do tego, by życie nasze było piękne i świadczyło o tym, że Bóg, który nas kocha obdarza nas największym szczęściem, jakie można przeżyć tutaj na ziemi, i tym, które nam obiecuje u siebie w domu".