Każdy piątek przypomina o krzyżu. Tak też było podczas ŚDM. Zanim na Błoniach papież odprawił z młodzieżą niezwykłą Drogę Krzyżową, modlił się w Auschwitz-Birkenau i przytulał chore dzieci w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu.
Po prywatnej Eucharystii w Domu Biskupów Krakowskich papież pojechał do obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau. Dotrzymał słowa. Tak jak zapowiadał – milczał i modlił się. Nie wygłosił żadnego przemówienia. Mówił milczeniem. Franciszek modlił się dłuższą chwile w celi śmierci św. Maksymiliana. Prawdopodobnie właśnie dziś przypada 75. rocznica apelu na obozowym placu, kiedy o. Kolbe ofiarował swoje życie za współwięźnia. „Panie, miej litość nad Twoim ludem! Panie, przebacz tyle okrucieństwa” – te słowa zapisał w księdze pamiątkowej. Na placu przed Blokiem 11 papież spotkał się 11 więźniami, którzy przeżyli pobyt w tym miejscu zagłady. W Birkenau Franciszek przeszedł wzdłuż tablic pamiątkowych w językach ofiar. Naczelny rabin Polski Michael Schudrich odśpiewał po hebrajsku Psalm 130, tę samą modlitwę odczytał ks. Stanisław Ruszała, proboszcz z Markowej, gdzie rodzina Ulmów zginęła w 1944 r. za ratowanie Żydów. Po modlitwie Franciszek spotkał się z reprezentacją „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Warto dodać że obóz w Auschwitz podczas ŚDM odwiedziło kilkaset tysięcy młodych z całego świata.
Po południu papież odwiedził szpital dziecięcy w Prokocimiu. Po powitaniu przez panią premier Franciszek wygłosił krótkie słowo. „Chciałbym zatrzymać się trochę przy każdym chorym dziecku, przy jego łóżku, przytulić je jedno po drugim, posłuchać choćby przez chwilę każdego z was i razem milczeć w obliczu pytań, na które nie ma natychmiastowych odpowiedzi. I modlić się” – mówił. Potem przytulał i błogosławił małych pacjentów.
Te dwa papieskie przystanki były mocnym wprowadzeniem do Drogi Krzyżowej. Podczas nabożeństwa Błonia wypełniły się prawie do pełna. Widać, że z każdym dniem, z każdą godziną przybywa młodych pielgrzymów. Rozważania przygotował bp Grzegorz Ryś. Każdej ze stacji Drogi Krzyżowej był przypisany jeden uczynek miłosierdzia. Względem ciała lub względem duszy. Te dwa wymiary służby miłosierdzia były świetnie zrównoważone w tych rozważaniach. Była bowiem mowa zarówno o cierpiących uchodźcach, ale także o cierpieniach duchowych, o tym, że i dusza potrzebuje miłosierdzia. Wynotowuję jedno zdanie, które mnie szczególnie dotknęło: „Panie Jezu, bądź uwielbiony w każdym konfesjonale świata”. Wprowadzeniem do rozważań były artystyczne wizualizacje: obrazy malowane piaskiem lub na murze, sceny odegrane przez młodych artystów, balet. To było nie tylko wydarzenie duchowe, ale i artystyczne. Około 800 tysięcy młodych przeżywało w wielkim skupieniu Drogę Krzyżową. Potem przemówił papież. Postawił odwieczne pytanie o Boga w obliczu cierpienia. Gdzie jest Bóg? Gdzie jest, jeśli na świecie istnieje zło, cierpienie, nędza? „Możemy tylko spojrzeć na Jezusa i Jego pytać” – mówił Franciszek. A odpowiedź Jezusa jest następująca: Bóg jest w nich, czyli w tych, którzy cierpią. W nich czeka na naszą odpowiedź. W nich możemy spotkać Boga, dotknąć Go. Franciszek wezwał młodych, aby podjęli uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała, aby stawali się „bohaterami służby”.
O godz. 20.25 w oknie na Franciszkańskiej 3 pojawił się papież. To była trzecia „katecheza z parapetu”. Papież podsumował dzień. Odniósł się do tego, co sam przeżył w szpitalu dziecięcym i w Auschwitz. „Dlaczego dzieci cierpią? Nie ma odpowiedzi na to pytanie”, zauważył. O wizycie Auschwitz powiedział: „Ileż bólu, ileż okrucieństwa? Czy to możliwe, że my, ludzie stworzeni na podobieństwo Boże, jesteśmy zdolni czynić takie rzeczy?”. Kolejne pytanie, na które brakuje odpowiedzi. Papież podkreślił, że okrucieństwo nie skończyło się w Auschwitz. Także dziś torturuje się ludzi. W więzieniach, w miejscach, gdzie trwa wojna. Papież zakończył wezwaniem do modlitwy za tych, którzy dziś cierpią. I przypomniał, że kolejne spotkanie ŚDM przed nami.
Skoro Błonia już dziś były pełne po brzegi. Konieczne są Brzegi, aby pomieścić wszystkich. Tam od krzyża przejdziemy do zmartwychwstania. Jesteśmy świadkami wydarzenia, którego znaczenia, jeszcze w pełni nie ogarniamy. Ale jedno jest pewne – tu czuje się obecność Boga. To wielki czas łaski dla Krakowa, Polski, świata.
ks. Tomasz Jaklewicz