Sąd nakazał "Wprost" sprostowanie tekstu o żołnierzach oddziału bojowego kontrwywiadu KG Armii Krajowej, tzw. egzekutorach - poinformowała PAP Fundacja Reduta Dobrego Imienia, która monitoruje sprawę. Według prawniczki tygodnika "wyrok w sposób techniczny nie nadaje się do wykonania".
Artykuł "Licencja na zabijanie od Rzeczpospolitej", poświęcony żołnierzom oddziału 993/W oddziału bojowego kontrwywiadu Komendy Głównej Armii Krajowej, ukazał się w lutym br. Z wnioskiem o sprostowanie wystąpili do "Wprost" Zenon Bąk i Elżbieta Tymińska - dwoje z członków rodziny braci Bąk, którzy należeli do oddziału bojowego kontrwywiadu KG AK.
Ich zdaniem w artykule "pojawiły się nieprawdziwe lub nieścisłe informacje", m.in. że "egzekutorzy nie wiedzieli, czy wykonują wyrok sądu, plądrowali sklepy, jako jedyni mieli opiekę lekarską, chodzili 'po ulicach Warszawy' z bronią, byli 'zaczadzeni wojną' a także, że jedna z akcji - 'Za Kotarą' była porażką, za którą jednak przyznano wysokie odznaczenia".
"Wprost" pierwotnie odmówiło sprostowania, ponieważ - w jego ocenie - wniosek w tej sprawie zawierał liczne błędy formalne.
W tej sytuacji z wnioskiem o nakazanie sprostowania powodowie wystąpili do sądu.
Jak poinformowała Reduta, w czwartek odbyła się rozprawa, podczas której sąd "po wysłuchaniu stron w całości uznał argumentację rodziny żołnierzy AK i Reduty Dobrego Imienia, nakazując redakcji "Wprost" zamieszczenie sprostowania nieprawdziwych informacji zawartych w artykule".
Radca prawny AWR "Wprost" Paulina Piaszczyk w przesłanym PAP komentarzu przyznała, że sąd pierwszej instancji uwzględnił powództwo o nakazanie opublikowania sprostowania, "jednak nie oznacza to, że sąd uznał, iż jakiekolwiek informacje w materiale prasowym były nieprawdziwe, gdyż to nie wchodziło w zakres kompetencji Sądu".
"Redaktor Naczelny pierwotnie odmówił opublikowania sprostowania, gdyż sam wniosek zawierał tyle błędów formalnych, że zadośćuczynienie żądaniu było niemożliwe. Niestety, sąd nie uwzględnił zarzutów podniesionych przez pełnomocnika Redaktora Naczelnego i wydał wyrok, który również w sposób techniczny nie nadaje się do wykonania. Gdyby Redaktor Naczelny opublikował sprostowanie w takiej formie, jak żądają powodowie, tekst byłby technicznie nieczytelny. Ponadto część treści sprostowania nie odnosi się do fragmentów materiału prasowego" - napisała Piaszczyk w komentarzu przesłanym PAP.
Jak podkreśliła, w związku z tym pełnomocnicy AWR "Wprost" rozważają, czy "zasadne jest rekomendowanie apelacji, czy raczej ponowne zwrócenie się do powodów o dostosowanie treści wniosku o sprostowanie do wymogów formalnych prawa prasowego, co do tej pory czynili bezskutecznie".
"Ta sprawa jest o tyle nietypowa, że jej przedmiotem jest sprostowanie nieprawdziwych informacji, ale dotyczących osób nieżyjących. Wniosek o sprostowanie złożyły redaktorowi naczelnemu osoby najbliższe - dzieci zmarłych braci Bąk. To właśnie one występują z powództwem przeciwko Tomaszowi Wróblewskiemu (red. naczelnemu "Wprost" - PAP)" - mówi mecenas Monika Brzozowska-Pasieka z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, która reprezentowała członków rodziny braci Bąk. Koszty obsługi prawnej i sądowe pokrywa Reduta Dobrego Imienia.
Jak podkreśliła, choć prawo prasowe przewiduje taką możliwość, to do tej pory polskie sądy nie spotykały się z taką formułą sprostowania i "nie rozstrzygały jeszcze spraw, gdzie 'zainteresowanym' jest rodzina opisywanej w mediach osoby zmarłej" - podkreśla prawniczka.