Goście z Indii, którzy przyjechali przed Światowymi Dniami Młodzieży do Siemoni, wywrócili porządek życia wsi do góry nogami. Ale miejscowi się cieszą, że dzięki nim zwykły czwartek zamienił się w wielkie święto.
Dotąd nikt w powiecie będzińskim nie widział 30 pań w strojach regionalnych w środku dnia robiących sobie zdjęcia z Hindusami. Te z Siemoni były w ozdobionych czerwonymi koralami sukienkach. Te z Twardowic, Brzękowic, Wymysłowa – w bluzkach i spódniczkach. Z białymi kryzami i bluzkami kontrastowały ciemne twarze przybyszów. – My jesteśmy gospodynie domowe, to przyjmujemy gości poczęstunkiem, takim od serca, ciesząc się, że nas odwiedzili – mówi Halina Cichoń. Nigdy nie pojechałyby do Indii, no to Indie przyjechały do nich. – Wczoraj spotkałyśmy się w domu pani Krystyny Mikulskiej i ugotowałyśmy cały gar żuru i osobno jajka oraz białą kiełbasę, mamy też nasz specjał – tutejszą sałatkę – opowiada Alina Gawron z Twardowic. Do liczącej 3166 wiernych parafii pw. Wszystkich Świętych należy kilka okolicznych wsi, więc podział obowiązków był od dawna starannie obmyślany. Panie z Siemoni ugotowały bigos. Te z Brzękowic i Wymysłowa – gołąbki. Z Twardowic – żurek i sałatkę. No i wszystkie upiekły ciasto. Jeszcze więcej kulinarnych atrakcji zaplanowały na niedzielny piknik. – Nasze rodziny podchodzą do tej gościny bardzo emocjonalnie – mówi proboszcz ks. Marek Wyjadłowski. – Nie częstują tylko kawką czy herbatką, ale wszystkim, czym chata bogata. Poczęstunek, w którego przygotowanie gospodarze włożyli czas i trud, to największe uznanie dla gości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych