Zakładnikom kazali recytować wersety Koranu. Tym, którzy tego nie potrafili, podcinali gardła, krzycząc „Allah jest wielki!”. To była największa masakra w historii Bangladeszu.
Trwał ramadan, święty dla muzułmanów miesiąc postu. Po piątkowych modlitwach w meczetach rozpoczęto wspólne świętowanie. W domach i restauracjach spotykały się całe rodziny. Tak też było w ekskluzywnej dzielnicy stołecznej Dhaki – Gulshan, bardzo popularnej wśród cudzoziemców, w tym dyplomatów. Ponieważ jest to dzielnica ambasad, szczególnie jej strzeżono, uważając za najbezpieczniejsze miejsce w całym kraju. Dzięki wyśmienitej włoskiej kuchni, serwowanej przez rodowitego Sycylijczyka, wyjątkowo oblegana była tam restauracja Holey Artisan Bakery. Kiedy lokal wypełnił się po brzegi, wtargnęli do niego mężczyźni uzbrojeni w maczety, broń ręczną, granaty i ładunki wybuchowe. Otworzyli ogień, krzycząc „Allah akbar” (Bóg jest wielki). Ludzie w panice zaczęli uciekać. Islamiści wzięli ok. 40 zakładników. Zanim służbom specjalnym udało się odbić restaurację, terrorystyczne komando w okrutnych torturach zarżnęło dziewięcioro Włochów, w tym kobietę w ciąży, a także 11 innych osób: Japończyków, Amerykankę, Hinduskę i dwoje obywateli Bangladeszu. Tragedia wstrząsnęła światem, a poprzez krew cudzoziemców nabrała międzynarodowego rozgłosu. Islamiści osiągnęli cel. Ich przesłanie zostało zauważone i wzbudziło strach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska