Postawa miłosiernego Samarytanina jest konieczna, aby dawać świadectwo naszej wiary, która bez uczynków jest martwa. Przypomniał o tym Franciszek w rozważaniach przed Aniołem Pańskim 10 lipca w Watykanie. Po odmówieniu modlitwy maryjnej pozdrowił zgromadzonych na Placu św. Piotra, m.in. Polaków z Krakowa i uczestników 25. pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę.
Nawiązując do czytanego dzisiaj w Kościele powszechnym fragmentu Ewangelii św. Łukasza o miłosiernym Samarytaninie, papież zaznaczył, że jego postawa, w odróżnieniu od zachowań kapłana żydowskiego i lewity, winna być dla nas wzorem miłości bliźniego. Zauważył, że to od nas samych zależy, czy w otaczających nas osobach dostrzeżemy bliźnich, potrzebujących pomocy i wsparcia, czy - jak tamci dwaj - miniemy ich bresz udzielenia im pomocy. A tymczasem w każdym człowieku potrzebującym jest Chrystus - podkreślił Ojciec Święty. I wychodząc poza przygotowany wcześniej tekst dodał od siebie, że jest On w każdym chorym dziecku, imigrancie czy dziadkach, opuszczonych na stare lata i oddanych domu opieki.
Dzięki dobrym uczynkom, "które czynimy z miłością i radością dla bliźniego, nasza wiara kiełkuje i przynosi owoc" - powiedział mówca i wezwał do zapytania samych siebie: czy nasza wiara jest owocna czy może raczej jałowa, a zatem bardziej martwa niż żywa?" Podkreślił, że swą to bardzo ważne pytania, gdyż ostatecznie "będziemy sądzeni z dzieł miłosierdzia".
Po rozważaniach i odmówieni modlitwy maryjnej Ojciec Święty udzielił wszystkim błogosławieństwa apostolskiego a następnie pozdrowił wszystkich obecnych na Placu i przy telewizorach.