W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą. Mt 12,21
Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.
Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz zabronił im surowo, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
«Oto mój Sługa, którego wybrałem;
Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie.
Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie Prawo narodom.
Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu.
Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi.
W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą».
Jezus opuścił niebo i zszedł na ziemię. Zszedł po to, by odnaleźć przeznaczone Mu przez Ojca cierniste drzewo – krzyż z ostrymi gwoździami. Znalazłszy je, zawisa na nim i wznosząc się ponad niewyobrażalne cierpienie, wyśpiewuje najcudowniejszą pieśń, jaka kiedykolwiek została wyśpiewana. Pieśń miłości totalnej. Cały świat zamiera, bo to pieśń samego Boga, który jest miłością. Słowa pieśni mówią o tym, że Bóg nas umiłował tak bardzo, że dla naszego szczęścia i zbawienia dobrowolnie przyjął na siebie karę za nasze grzechy. Tą ofiarą otworzył nam bramy raju. Bo to, co najcenniejsze, trzeba odkupić ogromnym cierpieniem. Czasy mamy niespokojne. Kończy się pewna epoka. Świat jest na ostrym zakręcie. Jeszcze 15 lat temu słowo „wojna” brzmiało dla nas jedynie jak echo minionych czasów. Dzisiaj to się radykalnie zmienia. Wojny były, są i będą. Ale ta najważniejsza dla nas, ta ze śmiercią, została dawno wygrana. Widzimy, jak po kolei zawodzą wszelkie pakty, układy i sojusze. Nadzieja złożona w Jego imieniu jest niezawodna.
Adam Szewczyk