Mistrz codzienności

Życiorys o. Wenantego Katarzyńca, franciszkanina konwentualnego, nie jest materiałem na film sensacyjny. Ale jako wzór rekomendował go sam św. Maksymilian Kolbe.

Rycerze Niepokalanej

Przyjaźń o. Wenantego Katarzyńca z o. Maksymilianem Kolbem zaczęła się na wakacjach w Kalwarii Pacławskiej. Wspominając tamte dwa miesiące, o. Wenanty pisał później do młodszego o pięć lat przyjaciela: „Jakoś mi Ojciec przypadł wówczas do serca i zdawało mi się, że mamy jednakowe dążenia i porywy”. Połączyła ich przede wszystkim miłość do Maryi. Ojciec Wenanty natychmiast dołączył do tworzonej przez o. Kolbego Milicji Niepokalanej. Wspierał też ideę „Rycerza Niepokalanej”. W liście do o. Maksymiliana radził, by wydawanie pisma rozpocząć jak najszybciej.

Druku pierwszego numeru co prawda nie doczekał, ale gdy całe przedsięwzięcie stało pod znakiem zapytania, o. Kolbe przypomniał sobie obietnicę Wenantego, który zapowiedział, że „po śmierci zrobi dużo dla Zakonu”. Ojciec Maksymilian powierzył więc sprawę jego wstawiennictwu i ogłosił, że jeśli „Rycerz Niepokalanej” ukaże się w styczniu 1922 roku, będzie to zasługa o. Katarzyńca. Dlatego swoje wspomnienie o nim – właśnie w pierwszym numerze RN – kończył słowami: „Teraz, gdy już stoisz przed tronem Najwyższego i wstawiasz się za zbłąkanemi duszami, gdy słabość ciała nie stawia ci zapory w intensywnej pracy – spojrzyj! Oto bracia twoi urzeczywistniają twe gorące zamiary: pisemko, któregoś tak wyczekiwał, powstaje, aby dusze dla Niepokalanej zdobywać i przez Jej najczystsze ręce składać w miłością gorejącem Sercu Jezusa. Spojrzyj i zajmij się nim szczerze: wymódl pomyślny rozwój i bądź mu Patronem!”.

– Maksymilian Kolbe i w tym był człowiekiem uczciwym. Skoro prosił o wstawiennictwo o. Wenantego, to później uznał jego działanie. Ogłoszenie go patronem „Rycerza Niepokalanej” było dla niego oczywiste – komentuje o. Andrzej Zając. – Nam czasem takiej uczciwości brakuje – modlimy się o coś, a gdy to się stanie, przyjmujemy, że widocznie „tak miało być”.

Godność zwykłego życia

Ojciec Maksymilian Kolbe zbierał także materiały z myślą o procesie beatyfikacyjnym o. Katarzyńca. Rozpoczął się on dopiero w 1950 roku. W kwietniu 2016 roku dekret o heroiczności cnót zakonnika podpisał ojciec święty Franciszek.

Czy w XXI wieku zmarły 95 lat temu skromny franciszkanin, który swoją drogę do świętości widział w dokładnym przestrzeganiu zakonnych przepisów, ma jeszcze coś do „zaoferowania”? Zdaniem o. Andrzeja Zająca skrupulatność o. Wenantego może być odpowiedzią na panujące w dzisiejszych czasach autonomiczność jednostki i powszechny relatywizm. – Można odnieść wrażenie, że dziś każdy ma swoją prawdę. A prawda jest jedna – w Chrystusie – podkreśla o. Zając. Przekonuje, że proste i wierne podejście o. Wenantego do przepisów zakonnych, dokumentów Kościoła, a ostatecznie do Ewangelii jest bardzo potrzebne, ponieważ prowokuje do większej wiary i zaufania do Boga, a zakonnikom pomaga trwać w charyzmacie założycieli ich zgromadzeń.

– Ojciec Wenanty pokazuje, że takie postępowanie gwarantuje szczęśliwe życie, bo rezygnując ze swoich upodobań, pozwalamy Bogu działać cuda – mówi dyrektor ISF.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Miłosz Kluba