Czyli o tym jak być i piękną, i mądrą. W dodatku również samodzielną.
23.06.2016 11:40 GOSC.PL
Mężczyźni piłkę kopią. Zdobywają szczyty sławy, pieniędzy. Stroszą piórka na murawie, a wcześniej niektórzy (ewidentnie) długo układają wymyślne fryzury. W sumie nic nadzwyczajnego i nagannego. O wygląd (nie tylko gdy się jest kimś) dbać trzeba. Bo i wygląd (nie tylko gdy jest się kimś), świadczy o człowieku. Młodzi chłopcy zresztą, patrząc z zachwytem na swych idoli, również biegają na piłkę "wystylizowani", dbając o włosy, czy pasujące do stroju piłkarskiego buty. Wzorują się po prostu.
No dobrze. A panie? Podczas dużych rozgrywek piłkarskich coraz częściej również odgrywają sporą rolę. Żeby nie powiedzieć - niegdyś niezauważalną, epizodyczną, dziś co najmniej drugoplanową. Kobiety piłkarzy. Narzeczone piłkarzy. Dziewczyny piłkarzy. W końcu też i żony piłkarzy, choć tych jakby mniej. Bo bardziej stałe, nie rotacyjne, więc o czym tu pisać?
Nawet swoją nazwę mają: WAGs. To akronim, pochodzący z brytyjskich bulwarówek, który jest określeniem żon i dziewczyn piłkarzy (ang. wives and girlfriends). A mówiąc szczerze, nie kojarzy się zbyt... subtelnie. I w jakiś sposób - ustawia nasze postrzeganie owych pań. Prasa kolorowa, tabloidy i portale plotkarskie z upodobaniem zresztą oglądają te panie od góry do dołu (a jest co oglądać) i komentują. Trochę jak piękne lale: ich stroje, makijaże, zachowanie. I nawet rankingi powstają, która WAGs ładniejsza czy raczej "bardziej seksi". Bo do tego właśnie służy wizerunek WAGs - stworzony (co podkreślam) przez tabloidy i plotkarskie portale. Stworzony do oceny ich "walorów". Niczego więcej w zasadzie.
Czy "dziewczynom piłkarzy" takie traktowanie się podoba? Pewnie co dziewczyna, to obyczaj. Część z nich, jak sugerują opisy, rzeczywiście może być przepięknym cieniem "swojego faceta". I karierę piłkarską chłopaka traktuje jako sposób na zaistnienie, na przebicie się do showbiznesu. Ktoś kiedyś napisał, że ilość półnagich zdjęć wrzucanych przez WAGs na instagram mogłaby zapełnić wiele periodyków "tylko dla panów". Po co zresztą to robią? Pytanie wbrew pozorom nie do jednoznacznej odpowiedzi.
Jednak wrzucanie wszystkich kobiet związanych z piłkarzami do jednego wora: niezbyt mądrych, choć przepięknych dzierlatek, jest - tak myślę - sporym nadużyciem. I uproszczeniem. A jak to z uproszczeniami często bywa - taki prosty obraz wchodzi do kultury masowej i panoszy się. Robiąc sporą krzywdę mniej medialnej prawdzie. Prawdzie o kobietach.
W plotkarskich półprawdach i kolorowaniu obrazkowej rzeczywistości nie ma miejsca, by dogłębnie analizować każdy życiorys i dokonania dziewcząt i kobiet, których mężowie czy narzeczeni są piłkarzami. Powstaje więc krzywdząca ocena wszystkich, według klucza: piękna czyli głupia.
Słabe to. Choćby dlatego, że na owych WAGsach wzorują się... młode dziewczyny. Dziewczynki wręcz. I dobrze by było, aby poznawały swoje idolki szerzej i prawdziwej. Nie wyłącznie od strony pięknej buzi i dobrego makijażu. Oraz (oczywiście) dużych pieniędzy, które WAGsy (no oczywiście) dostają od "swoich facetów".
Na koniec, ku pamięci. Anna Lewandowska. Zanim została "żoną Lewego", była i (pozostała) błyskotliwą, wykształconą, inteligentną kobietą. Doskonale dbającą o własne interesy. Absolwentka AWF, specjalistka do spraw żywienia, reprezentantka Polski w karate tradycyjnym, medalistka Mistrzostw Świata, Europy i Polski. Obecnie została prezesem Komitetu Olimpiad Specjalnych. Piękna i mądra kobieta sukcesu. Bez Lewego też dawała radę.
Czy na pewno jest wśród WAGs mądrym wyjątkiem, potwierdzającym regułę? Oby jednak nie.
Agata Puścikowska