Premier Francji Manuel Valls zapowiedział we wtorek, że kibice, którym zostanie udowodniony udział w chuligańskich zajściach podczas piłkarskich mistrzostw Europy, zostaną deportowani. W areszcie deportacyjnym jest już sześciu Rosjan.
"Dla osób, które stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa, nie ma miejsca na terytorium Francji" - powiedział Valls.
We wtorek w miejscowości Mandelieu w pobliżu Cannes policja francuska zatrzymała autokar z kibicami rosyjskimi jadącymi na środowy mecz reprezentacji w mistrzostwach Europy ze Słowacją w Lille.
Sprawdzano tożsamość 29 osób podejrzewanych o udział w zajściach w sobotę w Marsylii przed, w trakcie i po meczu Anglia - Rosja (1:1). Doszło tam do starć kibiców obu drużyn. Rannych zostało ponad 30 osób, w tym siedem wymagało hospitalizacji. Policja użyła gazów łzawiących i armatek wodnych.
Po kontroli pasażerów autobusu, sześciu z nich zostało uznanych za stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa i skierowanych do ośrodków deportacyjnych, cztery osoby znalazły się w Nicei, dwie w Marsylii. Procedura wydalenia może potrwać kilka dni.
W siedzibie policji jest nadal dwóch współpracowników rosyjskiego Ministerstwa Młodzieży i Sportu. Policja wyjaśnia podejrzenia o ich udział w sobotnich zajściach.
Do Mandelieu-la-Napoule przyjechał konsul Rosji z Marsylii, spotkał się z pasażerami kontrolowanego autobusu, który nadal znajduje się na parkingu prefektury.