Pycha udaremnia dobre czyny, niweczy modlitwę, oddala od Boga i od ludzi. Modlitwa człowieka pysznego nie dociera do serca Boga, natomiast pokora otwiera je na oścież. Bóg bowiem ma słabość do ludzi pokornych – mówił Franciszek na audiencji ogólnej.
Kolejną jubileuszową katechezę poświęcił modlitwie, która otwiera nas na Boże miłosierdzie. Papież posłużył się przypowieścią o faryzeuszu i celniku, modlących się w świątyni.
Każdy z nich modli się inaczej. Faryzeusz zwraca się do Boga na stojąco, czuje się pewnie, używa wielu słów. Dziękuje co prawda Bogu, ale w rzeczywistości wylicza tylko swoje zasługi i z pogardą patrzy na innych – mówił Papież.
„Właśnie na tym polega problem. Ten faryzeusz modli się do Boga, ale tak naprawdę patrzy na samego siebie. Modli się do siebie. Przed oczami zamiast Boga ma lustro. Chociaż znajduje się w świątyni, nie czuje potrzeby, aby paść na kolana przed majestatem Boga. Stoi, czuje się pewnie, jakby on sam był panem świątyni! Wylicza swe dobre uczynki: jest bez zarzutu, przestrzega prawa ponad to, co należy, pości dwa razy w tygodniu, płaci dziesięcinę ze wszystkiego, co ma. W sumie faryzeusz nie tyle się modli, co chełpi się przestrzeganiem przykazań. A jednak jego postawa i jego słowa są dalekie od tego, jak działa i mówi Bóg, który kocha wszystkich ludzi i nie gardzi grzesznikami. On natomiast gardzi grzesznikami, nawet wskazuje jednego z nich, który jest tam obecny. Tak więc ten faryzeusz, który uważa się za sprawiedliwego, pomija najważniejsze przykazanie: miłości do Boga i bliźniego” – powiedział Papież.
Franciszek zauważył, że przypadek faryzeusza pokazuje nam, iż nie jest ważne, ile się modlimy, ale jak to robimy. Trzeba na to zwracać uwagę zwłaszcza dziś, kiedy porywa nas szybki nurt codziennego życia, emocji, oszołomienia i zamętu. W takich warunkach musimy odnaleźć drogę do swego serca, odkryć na nowo wartość intymności, ciszy, bo to właśnie tam przemawia do nas Bóg.
Mówiąc z kolei o celniku, Franciszek przypomniał, że należał on do kategorii społecznej, która nie cieszyła się dobrą opinią. Celnicy byli bowiem narzędziem obcej dominacji i powszechnie uważano ich za grzeszników.
„Gesty pokuty i kilka prostych słów celnika świadczą o tym, że zdaje on sobie sprawę, jak nędzna jest jego sytuacja. Jego modlitwa dotyczy tego co zasadnicze. Działa on jako człowiek pokorny, pewny tylko tego, że jest grzesznikiem potrzebującym zmiłowania. O ile faryzeusz o nic nie prosił, bo miał już wszystko, to celnik może jedynie żebrać o Boże miłosierdzie. I to jest piękne: żebrać o Boże miłosierdzie. Stając z pustymi rękami, z sercem odkrytym i uznając się za grzesznika, celnik ukazuje nam wszystkim niezbędny warunek, by otrzymać przebaczenie od Pana. W końcu to właśnie on, tak pogardzany, staje się uosobieniem prawdziwego wierzącego. (...) A faryzeusz jest uosobieniem człowieka zepsutego, który udaje, że się modli, a w rzeczywistości puszy się jak paw przed lustrem” – powiedział Franciszek.
Audiencja generalna: jak się modlić o miłosierdzie?
The Vatican - Polski