Kościół, który nie mówi odważnie własnym, zakorzenionym w Biblii i Tradycji Kościoła głosem, nikomu nie jest potrzebny.
Rzucam czasem okiem na to, co tzw. celebryci mówią o Kościele. Niedawno przykuła moją uwagę wypowiedź Moniki Brodki: „Uważam – stwierdziła piosenkarka – że Kościół powinien być dla człowieka, a nie zawsze tak jest, powinien więc przejść pewne reformy”. Interesujące (nie znaczy, że mądre) bywają też komentarze internautów do tego rodzaju wypowiedzi. Na przykład opinie Brodki ktoś skomentował następująco: „Ale Kościół jest dla ludzi i to jak najbardziej. Tak jest na Zachodzie, tylko że nie w Polsce”. A ja myślałem, że postkolonialne kompleksy Polaków dotyczą wielu różnych aspektów, głównie gospodarczo-ekonomicznych, ale nie Kościoła, bo ten na Zachodzie raczej kwitnący nie jest. Wystarczy przejść się po kościołach w Europie na przykład w Wielkim Tygodniu, aby zobaczyć wielkie różnice na korzyść katolicyzmu polskiego. Jeśli jednym z kryterium oceny żywotności Kościoła są powołania kapłańskie, to Kościół w Polsce pozostawia inne Kościoły w Europie daleko w tyle. Opinia, że Kościół powinien być dla człowieka, jest jak najbardziej słuszna. Jan Paweł II w encyklice „Redemptor hominis” napisał: „Człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła” (nr 15). Nie może być inaczej, skoro Bóg stał się człowiekiem, by zbawić człowieka. Założony przez Chrystusa Kościół nie ma służyć samemu sobie jako instytucji, ale ludziom powołanym do życia wiecznego. I trzeba zgodzić się ze stwierdzeniem, że Kościół nieustannie potrzebuje reformy, aby lepiej wypełniać to zadanie. Problem w tym, że wyrażenie „Kościół dla człowieka” niekiedy bywa rozumiane zupełnie opacznie. Niektórzy zdają się postrzegać Kościół jako swego rodzaju stowarzyszenie, które ma odpowiadać na duchowe potrzeby ludzi, ale bez stawiania wymagań, które mogłyby się nie podobać. W konsekwencji Kościół dla człowieka byłby Kościołem podlizującym się człowiekowi, unikającym tematu grzechu, podążającym za modami świata. Niestety, nie brakuje Kościołów na Zachodzie, które zredukowały swą misję do propagowania „wartości europejskich”, wykuwanych w Brukseli i Berlinie. Myślano, że w ten sposób przyciągnie się do Kościoła społeczeństwo. Okazało się, że jest odwrotnie. Bo Kościół, który nie mówi odważnie własnym, zakorzenionym w Biblii i Tradycji Kościoła głosem, nikomu nie jest potrzebny. Bycie dla człowieka oznacza niekiedy spór z człowiekiem. Tak jak to widzimy w życiu i słowach Jezusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ