Jedna ze sprzątaczek znalazła uśmiercone dziecko w koszu z odpadkami. Nie wnoszono żadnej skargi, nie było żadnego linczu, nikt nikogo nie przepraszał. Ot, ups, komuś się pomyliły kosze i zamiast w odpadkach "organicznych" dziecko wylądowało w "papierach". Zdarza się w Wielkiej Brytanii.
14.05.2016 08:00 GOSC.PL
Mając za sobą dwuletnie doświadczenie w mieszkaniu i pracowaniu na Wyspach, sądzę, że warto podzielić się tym, jak abort-biznes tam działa. Przede wszystkim nikt tu nie mówi o zabijaniu człowieka, bo człowiek, wiadomo, pojęcie względne, więc względnie można go zabić, trzeba umieć to tylko dobrze umotywować. I odpowiednio nazwać. Tak więc zabiegi "terminacji" ciąży (słowo tak dziwne, aż Word mi go podkreśla, bo jemu jedyna "terminacja" kojarzy się z "Terminatorem") są przeprowadzane albo w zwykłych szpitalach na oddziałach ginekologicznych, albo w specjalnych klinikach. Na specjalnym serwisie BPAS, czyli Brytyjskiego Serwisu Doradztwa Aborcyjnego (tak, jest coś takiego, mają bardzo ładny "miękki", "kobiecy" layout i czcionkę), możemy się na przykład dowiedzieć, gdzie znajdują się wszystkie kliniki aborcyjne. Z ciekawości weszłam w jedną z nich, tę najbliżej miejscowości, w której mieszkałam. I czegóż się dowiedziałam?
Ano przede wszystkim tego, czym sam termin "aborcja" jest. I jest to, ni mniej, ni więcej, tylko przerwanie niechcianej ciąży, która "nie kończy się urodzeniem dziecka". O żadnym zabiciu nie ma przecież mowy, bo to tylko "ciąża", nie dziecko. Podaje się też dwa sposoby na "przerwanie" - pigułka, od 10. do 24. tygodnia, lub "niewielki, szybki zabieg" (15.-24. tydzień).
Ciekawe, że na stronie znajdują się też porady na temat tego, jak powinno się zaopiekować kobietą, która "rozważa aborcję". Oczywiście partner, przyjaciel lub ktokolwiek z rodziny powinien ją wspierać w podjęciu tej trudnej decyzji, ale to ona jest tą, która ostatecznie decyzję podejmie według brytyjskiego prawa.
W FAQ jest takie pytanie: Po aborcji ona nie jest taka sama, co może być przyczyną? Rzeczowy poradnik podaje: Po zabiegu większość kobiet odczuwa ulgę, ale zdarzają się przypadki, kiedy jest smutna lub czuje się winna. Jeśli jesteś jedną z tych osób, które potrzebują fachowego doradztwa w tej sprawie, nasz konsultant jest po to, aby ci pomóc. Zadzwoń pod numer... " i tak dalej w okrągłych, piarowskich zdaniach dowiesz się wszystkiego. Czyli niczego.
Na stronie są też filmiki, pokazujące, jak łatwo i fajnie jest zrobić sobie aborcję, i o tym, co dzieje się potem. "Czasami o tym myślę, ale jestem pewna, że była to najlepsza decyzja. Teraz jestem na takich dobrych studiach..." mówi bohaterka filmiku.
Inny filmik-instruktaż przedstawia zaaranżowaną lub dobrze zagraną scenę, w której młoda kobieta przychodzi do kliniki na "małą operację". Wszystko pokazano w jak najlepszych barwach. Personel jest pomocny i uśmiechnięty. Dano jej różowy szlafrok, herbatę i kanapki. Całą procedurę ukazano z niezwykłą fachowością, wraz z pielęgniarkami i lekarzem, który przed całkowitym znieczuleniem informuje pacjentkę, że za chwilę zostanie poddania "terminacji ciąży. Kiedy pielęgniarka wkłuła się w dłoń pacjentki, chcąc podać jej znieczulenie, powiedziała z uśmiechem: "Zrobione. To jedyna igła, która cię dzisiaj ukłuje." Auć.
"Znieczulenie zadziałało po 10 minutach i już, było po wszystkim. Czułam taką ulgę" - wypowiada się aktorka - bohaterka filmiku. Następnie pokazano, jak świetnie i fachowo została przewieziona do sali pooperacyjnej, która była miła i przyjazna, a miła i przyjazna współpacjentka mile i przyjaźnie do niej zagadała. I ogólnie było tak miło, bez bólu, bez stresu. W końcu nie ma się czego bać, przecież to tylko "mały" zabieg.
Na stronie BPAS widnieje również interesujący komunikat. Znajduje się tuż pod linkiem, z którego można pobrać ulotkę informującą o przebiegu aborcji. Komunikat musiał być widocznie na tyle istotny, że napisano go pogrubioną czcionką, a brzmi mniej więcej tak: "Niektóre organizacje oferujące bezpłatne testy ciążowe i poradnictwo w tym zakresie są zdecydowanie przeciwko aborcji. Nie będą zatem dyskutować o aborcji w sposób bezstronny i mogą wygłaszać nieprawdziwe stwierdzenia, cytując niewiarygodne statystyki, w związku z czym nie udzielą ci rzetelnej informacji, gdzie uzyskać aborcję."
Wniosek z tego taki - nie słuchaj oszołomów typu Mary Wagner protestujących przed klinikami aborcyjnymi, bo są niewiarygodni i zwodzą młodzież na manowce. Lepiej oglądaj nasze filmiki instruktażowe. Widać na nich przecież, że nie ma się czego bać. Bo przecież bać się można tylko tego, czego się nie zna, prawda? A u nas, proszę bardzo, wszystko pokazane jak na tacy. Nawet dziecko się jakieś znajdzie ze śmietnika. Wszystko dla naszych drogich pacjentów.
Abortion Asleep - bpas
British Pregnancy Advisory Service
Ludwika Kopytowska