Nawrócona z feminizmu

Wstyd mi za kobiety, które "bronią" moich racji i walczą o parytety. Ale nie potępiam ich. W końcu sama do nich należałam.

Miałam niesamowitą okazję być po obu stronach barykady, co też uważam za łaskę: i w szańcu zaciekłych feministek i w obozie radosnych neofitów. I szczerze, wybieram to drugie, z całym pakietem upokarzających docinków na temat mojej wiary i pobożności. Chwała Panu za te docinki!

Jezus wszystkiego mnie nauczył i uczy nadal i po moim nawróceniu wiem, że gender to kłamstwo i diabelska pułapka. Nie ma czegoś takiego jak płeć kulturowa. Nie ma i nigdy nie będzie. Ktoś albo urodził się mężczyzną albo kobietą. Dlaczego jednak tyle jest wojujących feministek, które temu zaprzeczają i bronią kobiecości poprzez...obrażanie jej? Moim zdaniem wina jest zawsze w braku jedności z Bogiem, co przekłada się na relacje w rodzinie, zwłaszcza córki pomiędzy ojcem, który niestety coraz częściej staje się "meblem" do przestawiania, na który narzeka cały zapiekły, feministyczny świat. To ojciec powinien być głową rodziny, a matka jego podporą i tą, która prowadzi dom i wychowuje dzieci. Bóg to od samego początku dobrze zaplanował, najpierw stwarzając Adama, a potem Ewę, nie na odwrót. To kobieta jest z mężczyzny, ale mężczyzna poprzez kobietę, a wszyscy w Bogu. On jest tym, który prowadzi rodzinę, a ona tą, która idzie jako pierwsza za nim i pokazuje dzieciom, że to jest nasz przywódca. Nie ma innej opcji. Kobieta nigdy nie będzie wzbudzała takiego autorytetu jak mężczyzna, nie dlatego, że na niego nie zasługuje, ale dlatego, że nie taka jest jej rola! Kobieta jest stworzona do bycia piękną, do bycia ozdobą rodziny, o którą troszczy się mężczyzna, który o nią walczy i za nią umiera.

"Umieram z miłości do ciebie, moja piękna księżniczko" mówi Jezus każdej kobiecie z krzyża i to stwierdzenie buduje naszą złamaną kobiecość, naszą skrzywdzoną psychikę. Jesteś piękna, jesteś moją córeczką, kocham Cię - to są słowa Boga. Tak Bóg Wszechmogący, Pan nieba i ziemi nas, kobiety, widzi. On zwraca się do nas pieszczotliwie, jesteśmy Jego gołąbkami ukrytymi w rozpadlinach skalnych, pięknymi przyjaciółkami, a nie tak jak to ukazują "Wysokie Obcasy" - terminami anatomicznymi, co jest tylko smutną, upokarzającą redukcją do organów płciowych. To takie my jesteśmy dla was piękne, "siostry obrończynie"?

Tylko w Jezusie Chrystusie leży prawdziwa godność kobiety, która prostuje nam plecy, nie w sposób zadufany, buńczuczny, ale szlachetny. To On, swoim Wniebowstąpieniem nas wywyższył, a poprzez ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi, (która jest, uwaga, KOBIETĄ!) ukazał nam ideał, do którego mamy dążyć. I kiedy się w to uwierzy, wtedy zmienia się cały świat. I żadna z nas nie musi nic robić, aby na to zasłużyć, bo miłość bezwarunkowa jest bezwarunkowa. Pozostaje tylko kwestia, jak my na tę miłość odpowiemy?

Nie potrafię złościć się na feministki, ani, wywijając różańcem, grozić im piekłem. Nie tędy droga. Mnie samą nie nawróciły takie postawy, ale miłość, bo Bóg jest miłością. To moja wierząca przyjaciółka, która ciepło powiedziała: "Wiesz co, pomodlę się za ciebie", sprawiła, że uwierzyłam, że jestem warta więcej niż to, co podają kolorowe pisemka. A potem poleciła mi kazania dobrego księdza, którym mówił m.in. o roli mężczyzny i kobiety w Bożym zamyśle. A potem się nawróciłam. To jej miłość, uprzejmość, a przede wszystkim cierpliwość w znoszeniu tych moich buntowniczych poglądów i całej tej negacji świata, Boga i Kościoła, sprawiły, że zaczęłam się zmieniać. Odwiedzałam ją coraz częściej, bo za każdym gdy od niej wracałam, czułam w sobie pokój, jakieś takie światełko w środku. I zastanawiałam się, skąd ona to ma? Czemu jest taka uśmiechnięta? Czemu tak wszystkim pomaga? Czemu się nie gniewa, kiedy przesadzę z jakimś komentarzem? Aż potem obudziło się we mnie pragnienie: też tak chcę.

I dziś, po tym wszystkim co przeszłam, po tych wszystkich zmianach we mnie i w moim życiu, co mogłabym powiedzieć feministkom? Nic. Pomodlę się za nie, żeby i je doścignęła łaska. No bo skoro mnie tak się stało, to czemu i nie innym?

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ludwika Kopytowska