LGBT niezadowolone. Nie dość, że w żadnym filmie nie było gejów, to jeszcze fani Elzy domagają się, aby w nowej "Krainie Lodu" bohaterka ujawniła się "wreszcie" jako lesbijka.
06.05.2016 15:17 GOSC.PL
Znana organizacja działająca na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji gejów i lesbijek w mediach, Gay and Lesbian Alliance Against Defamation (w skrócie GLAAD), wystawiła Disney'owi rating oznaczony jako failing - czyli kompletna porażka. Co takiego zrobił Disney aby narazić się środowisku LGBT? Raczej warto zapytać: czego nie zrobił?
Otóż, organizacja, która zajmuje się monitorowaniem filmów i seriali pod kątem zawartości w nich "współczynnika gejowości" określiła krótko: Studio Walta Disneya ma najmniejszy odsetek filmów, w którym występują osoby homoseksualne. I to nie tylko występują, ale są ukazywane w korzystnym świetle. W końcu aby GLAAD był szczęśliwy (glad z angl. "zadowolony") wszystkie studia filmowe powinny produkować głębokie filmy z jeszcze głębszymi historiami z LGBT w roli głównej, aby "zbudować wsparcie potrzebne dla równości". Nie mogą to więc być historie byle jakie.
Poza tym GLAAD ubolewa, że wciąż za mało jest głównych bohaterów-gejów. "Homoseksualiści są już przecież członkami rodzin i większych społeczności na całym świecie, dlatego filmy wszystkich gatunków powinny to odzwierciedlać" - cytat z ich oficjalnej strony.
Zanalizowawszy więc ostatni rok, okazało się, że Disney ma, niestety, znów zerowy odsetek "gejowości". W 11 filmach jakie w 2015 roku wypuścił, nie pojawił się ani jeden homoseksualista (GLAAD niezadowolony). Organizacja posługuje się przy ocenie filmów Testem Vitto Russo - od imienia i nazwiska znanego gejowskiego działacza, współzałożyciela GLAAD. Dla porównania, rating dla Disneya z 2013 roku był o wiele bardziej łaskawszy, bo wyrok brzmiał: zadowalający (GLAAD zadowolony). Organizacja argumentuje to dwoma filmami, w których pojawiają się motywy gejowskie, a które wyprodukował Disney. Jeden to "Iron Man 3" - kiedy na dwie sekundy pojawia się Thomas Roberts, prezenter MSNBC, w roli siebie samego, znany z tego, że otwarcie przyznaje się do homoseksualizmu. Drugim filmem jest "Delivery Man" - historia mężczyzny, który jest dawcą spermy, a który, okazuje się, jest ojcem mniej więcej pięciuset dzieci. GLAAD komentuje: "Występują tam także pocałunki osób tej samej płci, i ukazane są nie tylko w sposób żartobliwy, ale ku dalszemu rozwinięciu postaci." Oba jednak filmy nie przeszły Testu Vitto Russo (GLAAD nie do końca zadowolony).
Disney nigdy nie był zbyt skory do ujawniania się z homoseksualnymi zapędami w swoich produkcjach, zwłaszcza tych kinowych. "Rzeczpospolita" zauważyła, że do tej pory stary wujek Walt i jego studio raczej wpisywali się w klasyczny model rodziny, aby dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Widzimy jednak, że nacisk środowisk LGBT jest coraz silniejszy, aby to zmienić. Odrębną historią są produkcje na Disney Channel, w których twórcy mogą już sobie na coraz więcej pozwolić. Na przykład organizacja podaje, że w 2014 roku w jednym z odcinków sitcomu "Good Luck Charlie" pojawia się urocza para lesbijek z synkiem (GLAAD baardzo zadowolony).
Ogólnie rzecz biorąc jednak w tym roku Disney nie ma lekko. Nie dość, że nie było żadnego filmu z LGBT, to teraz fani Elzy z Krainy Lodu domagają się, aby w drugiej części filmu główna bohaterka "wreszcie" oficjalnie ujawniła się jako lesbijka, najlepiej prezentując się z dziewczyną pod rękę. Fani "Gwiezdnych Wojen" chyba również mają dość tej propagandy heteroseksualnej poprawności, bo na stronie GLAAD pojawił się subtelny, aczkolwiek czytelny apel, aby w najnowszej części pojawiły się wątki homo. "Nowy projekt sci-fiction, jakim jest "Przebudzenie Mocy" daje okazję ku temu, aby stworzyć unikatowe światy, w których zaawansowane społeczności mogą posłużyć jako komentarz do tego, czym Disney już dawno powinien się zająć - a więc LGBT." Według GLAAD "Przebudzenie Mocy", w którym zaprezentowano trójkę nowych i zróżnicowanych bohaterów, dał możliwości na "opowiedzenie świeżych historii i szersze rozwinięcie ich przeszłości." Najlepiej, oczywiście, homo-przeszłości.
Mam tylko cichą nadzieję, że Disney jednak nadal pozostanie staroświecko hetero, zwłaszcza w produkcjach dla dzieci, bo to ich dobro i zadowolenie powinny być przede wszystkim uwzględnione. Zadowolenie, które jest czyste i zdrowe, bez podtekstów homo.
Ludwika Kopytowska