Kolory Friedensreicha Hundertwassera przypominają ślady po pocałunkach zostawione przez bawiące się dzieci, które pomalowały sobie usta na intensywne kolory. A linie jego budowli są zmienne jak ich nastroje.
W albumach przedstawiających osiągnięcia architektury trudno znaleźć rozdział poświęcony temu oryginalnemu artyście. Może dlatego, że jedynie trzy miesiące studiował w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, lekceważąc akademików. A od 54. roku życia, kiedy malowanie odsunął na drugi plan, aż do ostatnich dni zajmował się projektowaniem budowli, podważając założenia, według których wznosili je współcześni. Nie przez przypadek wielu nazywa go Antoniem Gaudim końca XX wieku. Podobnie jak Gaudi stworzył niepowtarzalny styl, zwracający uwagę linią falistą, intensywnym kolorem, autorskimi pomysłami jakby rodem z „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych