Dzisiejsze feministki, z Polski i z zagranicy, działają dokładnie tak samo.
30.05.2016 10:00 GOSC.PL
Jestem w trakcie lektury „Córki pustyni”, biografii Gertrudy Bell – pisarki, podróżniczki, alpinistki, fotografki, archeolożki, doradczyni króla Iraku, agentki brytyjskiego wywiadu. Kobiety z „nadmiarem talentów”, jak mawiał o niej Lawrence. Bardzo zafrapował mnie jeden fragment. Otóż Gertruda Bell przeciwstawiała się działającym na początku XX wieku sufrażystkom w Anglii. W 1908 roku wstąpiła w szeregi Anti-Suffrage League. Gertrudę do działania pchnęła nie tylko presja rodziny, ale przede wszystkim agresywna postawa Christabel Pankhurst, która w 1904 roku stanęła na czele ruchu kobiet przeciwko, jak to określała, „szkodliwej naturze seksualności mężczyzn”.
Pozwolę sobie na cytat: „Sufrażystki prowadziły wojnę płci przy użyciu metod równoznacznych z terroryzmem. Zwolenniczki Pankhurst niszczyły mienie, wybijały okna i demolowały wagony kolejowe, deptały klomby kwiatów i cięły kobiece akty w galeriach malarstwa. Obwoływały małżeństwo zalegalizowaną prostytucją, wszczynały rozruchy i działały w gangach, rozbierając napadanych mężczyzn i urządzając im chłosty. (...) Atakowały mężczyzn podobnych do premiera, Herberta Asquitha. 28 października 1908 roku Gertruda pisała: »Wczoraj wieczorem byłam na uroczym przyjęciu u Glenconnerów, a tuż przed moim przyjazdem cztery sufrażystki (jak zwykle) rzuciły się na Asquitha, na co rozwścieczony Alec Laurence pochwycił dwie i wykręcił im ręce, aż zaczęły wrzeszczeć. Wtedy jedna ugryzła go w dłoń do krwi«”.
Patrząc, jak w ostatnich latach zachowują się feministki, zaczynam twierdzić, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
10 kwietnia 2012 pięć rozebranych do pasa członkiń Femenu weszło na dzwonnicę soboru Mądrości Bożej w Kijowie i zaczęło bić w dzwony.
17 sierpnia 2012 w centrum Kijowa kobiety z Femenu ścięły piłą motorową krzyż poświęcony ofiarom NKWD.
23 kwietnia 2013 cztery półnagie aktywistki Femenu w trakcie debaty na temat granic bluźnierstwa i wolności słowa, która miała miejsce na Wolnym Uniwersytecie Brukselskim, zaatakowały prymasa Belgii André-Josepha Léonarda, oblewając go wodą. To tylko kilka przykładów „światowych”.
Przypomnijmy sobie jeszcze ustawki feministek w polskich kościołach w ostatnim czasie i ich ostentacyjne, beznadziejne aktorsko oburzenie i wychodzenie ze świątyń. Albo wiece kobiet, które są przeciwko małym, nienarodzonym kobietom, marsze kobiet, które są przeciwko swojej naturze i największemu darowi, jakim jest macierzyństwo.
No i oczywiście są maksymalnie oburzone na mężczyzn. Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania, na Kongresie Kobiet został wyśmiany, wygwizdany przez feministki, które skandowały "Zejdź ze sceny!". Aha - pan w swoim wystąpieniu cytował kobiety.
Jak widać, feministki są godnymi spadkobierczyniami angielskich sufrażystek. Burzą, wrzeszczą, obnażają się i przynoszą tylko wstyd reszcie kobiet, które rozumieją, czym jest prawdziwa siła kobiecości.
Kobieta jest silna, bo jest matką. Kobieta jest silna, bo jest żoną. Kobieta jest silna, bo jest narzeczoną. Kobieta jest silna, bo jest siostrą. Kobieta jest silna, bo jest samotną. Kobieta jest silna, bo jest kobietą. Kobieta jest silna, bo taką stworzył ją Pan Bóg.
Małgorzata Gajos