O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. J 16,23b
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.
Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię wam, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga.
Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca».
Prosiłem w życiu Boga o wiele rzeczy. Czasami Bóg dawał dokładnie to, o co prosiłem, czasami mniej więcej, a czasami zdawał się w ogóle nie przychylać do moich próśb. Więc jak to jest z tym „proście, a otrzymacie?”. Podobno w każdej umowie jest jakiś kruczek, który ma zasadnicze znaczenie dla całej umowy. Ja w tekście dzisiejszej Ewangelii widzę taki właśnie mały „kruczek”. Nasza uwaga koncentruje się na „proś o cokolwiek, a otrzymasz”. A jest napisane jeszcze jedno: „W imię Jezusa”. Co to znaczy prosić w imię Jezusa? Czy to znaczy, że powołując się na Jego moc i autorytet, mamy prawo oczekiwać spełnienia przez Boga każdej naszej prośby? Myślę, że prosić w imię Jezusa oznacza przyjąć Jego sposób patrzenia. Jego pełną pokory ufność. Wzór modlitwy w imię Jezusa odnajdujemy w czytaniu o Ogrójcu: „Panie, jeśli możesz, odsuń ode mnie ten kielich. Ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. Jeśli w czasie modlitwy błagalnej nie będzie w nas gotowości na przyjęcie woli Boga, jakakolwiek by ona nie była, to choćbyśmy w kółko krzyczeli: Jezus! Jezus!, nie będzie to modlitwa w Jego imię.
Adam Szewczyk