Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? J 14,9
Jezus powiedział do Tomasza:
„Ja jestem drogą, prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”.
Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”.
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: «Pokaż nam Ojca»? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”.
Czasami, gdy się słucha, jak ludzie śpiewają „wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał...”, rodzi się w człowieku pytanie, czy rzeczywiście panuje tu radość. Pomijając fakt, że melodia i tempo pieśni jakoś słabo oddają radość zawartą w jej słowach, to często w samych ludziach tej radości coś nie widać. Otóż bywa tak, że ktoś urodził się w rodzinie katolickiej, chodzi do kościoła co niedziela, spowiada się co miesiąc i stara się dobrze żyć i niby wszystko jest w porządku, a jednak radości brak. I nie chodzi tu o nałożenie następnego obowiązku „masz się uśmiechać i być radosny, a jak nie będziesz, to się z tego wyspowiadaj”. Nie. Chodzi o radość, która bierze się z autentycznego spotkania żywego Jezusa, który mnie kocha, który przebacza mi grzechy i zaprasza do życia razem z Nim na zawsze. Chciałoby się powiedzieć „każdy by się cieszył”. Chyba że zwyczajnie tej relacji nie odkrył. Ileż razy słyszy się świadectwa nawrócenia kogoś, kto całe życie chodził do kościoła. Jak dzisiejszy Filip – żyje obok Jezusa, a mimo to dotąd Go nie poznał. Może czasem warto zwyczajnie pojechać na rekolekcje?
Ireneusz Krosny