Ciało poszukiwanego od tygodnia ks. Rene Roberta Wayne'a znaleziono 18 kwietnia w Waynesboro koło Augusty w amerykańskim stanie Georgia. Ten 71-letni kapłan diecezji Saint Augustine na Florydzie zajmował się posługą wśród osób ubogich i z marginesu społecznego, w tym także byłych więźniów. Za jego zabójstwem stoi prawdopodobnie właśnie jeden z nich, 28-letni Steven James Murray. Zatrzymano go po brawurowym pościgu, kiedy uciekał samochodem ks. Roberta, mając przy sobie kilka sztuk skradzionej broni palnej.
„Jestem pewien, że zostanie on wkrótce oskarżony o rozmyślne zabójstwo” – powiedział szeryf miejscowej policji David Shoar. Domniemany sprawca doprowadził służby bezpieczeństwa do miejsca, gdzie znaleziono ciało zamordowanego. Znał on dobrze tego kapłana, którego - jak powiedział - "kochali wszyscy".
Na zorganizowanej przez policję konferencji prasowej byli obecni także członkowie rodziny ks. Roberta. „Mogę tylko powiedzieć, że mój brat zginął robiąc to, co kochał, czyli pomagając ludziom” – powiedziała siostra duchownego, Debbie Bedard.
Kapłan został zamordowany prawdopodobnie 10 bm., gdyż wtedy widziano go po raz ostatni. Pracował w duszpasterstwie więziennym od 1980, czyli od początku swej posługi duszpasterskiej w St. Augustine, wraz z franciszkanami. Gdy kilka lat zostali oni odwołani stamtąd, ks. Wayne postanowił, że nie opuści tego miejsca i nadal pracował z więźniami. W 1995 został więc oficjalnie inkardynowany do diecezji St. Augustine i kontynuował swą posługę na rzecz potrzebujących z marginesu społecznego.
Po tragedii władze diecezji wydały komunikat, w którym określiły ks. Wayne'a jego "człowieka pokornego i wielkodusznego, który dzielił swe liczne zdolności z ubogimi, wspólnotą głuchoniemych i więźniami". "Zostanie zapamiętany za swą dobroć i bezmierną miłość do nich" - stwierdza dokument kurii biskupiej.