Do swoich największych odkryć doszedł wbrew swoim profesorom. Étienne Gilson zupełnie zmienił myślenie naukowców o średniowiecznej filozofii.
Istnieją książki, które nawracają. Zwykle wyobrażamy sobie, że taką książką – nie mówimy tu o Piśmie Świętym – musi być od razu coś w rodzaju „Wyznań” świętego Augustyna czy „Księgi życia” świętej Teresy z Ávila, czyli osobiste, żarliwe zwierzenie z własnych dróg szukania Boga. Pewnie nie wydaje się nam, że taką rolę może odegrać studium z historii filozofii. Jednak z autobiograficznej opowieści Thomasa Mertona, amerykańskiego trapisty i znanego autora duchowego, wiemy, że w jego życiu tak się właśnie zdarzyło. W lutym 1937 r. jako dwudziestodwulatek wsiadł do pociągu z książką, którą kupił dość przypadkowo. Ta lektura była zaskoczeniem i przełomem: zrozumiał, że o Bogu można mówić w kategoriach obiektywnej prawdy i że w kulturze tworzonej przez Kościół istnieje połączenie wiary i rozumu. Od tego momentu zaczął szukać kontaktu z Kościołem. W następnym roku był już katolikiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Paweł Milcarek