To był przejmujący dzień, łzy same cisnęły się do oczu – mówił Franciszek, wracając z Lesbos. Papież odwiedził tam obóz dla uchodźców. Zapewnił ich, że nie są sami, i poprosił, by nie tracili nadziei. Świat wezwał do realnego rozwiązania tego największego od czasów II wojny światowej kryzysu humanitarnego.
To była najkrótsza zagraniczna podróż Ojca Świętego – trwała zaledwie 5 godzin. Jej symbolicznym podsumowaniem jest powitanie przez Franciszka na włoskiej ziemi dwanaściorga syryjskich uchodźców, których zabrał ze sobą z Lesbos. To trzy muzułmańskie rodziny. Na razie zamieszkały one w schronisku prowadzonym przez rzymską Wspólnotę św. Idziego. Potem przeniosą się do mieszkań udostępnionych przez Watykan, który wziął na siebie ich całkowite utrzymanie. Wśród zabranych do Włoch rodzin mieli być także chrześcijanie, ale albo nie mieli odpowiednich dokumentów, albo przybyli na wyspę już po podpisaniu porozumienia między UE a Turcją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska