Mieli po kilkanaście lat, kiedy uciekli z łagru. Do Polski wrócili dobrze po siedemdziesiątce. Ich życie to wspaniały temat na książkę, film fabularny czy nawet serial.
15.04.2016 15:19 GOSC.PL
Filmy dokumentalne rzadko goszczą w naszych kinach. Dokument „Bracia” Wojciecha Staronia, który właśnie trafił do kin, jest filmem wyjątkowym. To nostalgiczna opowieść o braciach Alfonsie i Mieczysławie Kułakowskich, którzy wrócili z Kazachstanu do kraju, kiedy tylko nadarzyła się taka możliwość. W 1996 roku, kiedy rozpoczęła się akcja repatriacji.
Pochodzili z polskiej rodziny, która przed wojną mieszkała w Związku Radzieckim na terenach Ukrainy, blisko polskiej granicy. Po wojnie z bolszewikami w 1920 roku nastąpiły lekkie przesunięcia granic, a ich rodzina została po wojnie po stronie sowieckiej. Kiedy w latach 30. rozpoczęły się krwawe prześladowania Polaków i innych narodowości, całą rodzinę jako kułaków zesłano do łagru na północy Syberii. Pięciu stryjów Alfonsa i Mieczysława zamordowało NKWD. Mieczysław miał 7, a Alfons 5 lat, kiedy z rodziną znaleźli się w łagrze. Uciekli stamtąd i po długiej tułaczce przez Rosję Mieczysław trafił do szkoły geodezyjnej z internatem. W czasie II wojny światowej nie poszedł na front, ale rzucono go jako kartografa do rysowania map Kazachstanu. Po wojnie Alfons odszukał brata w Kazachstanie i tam już zostali, bo nie mieli gdzie wracać.
Po przyjeździe do Polski trafili do gminy Zalewo w warmińsko-mazurskim, gdzie dostali mieszkanie do remontu. Alfons Kułakowski w Ałma Acie był znanym malarzem, tu nikt o nim nic nie wiedział. Dopiero z czasem Alfons przestał być traktowany jako malarz-repatriant i zaczął być postrzegany przez krytyków jako artysta wielkiej klasy. Sukces tym bardziej niesamowity, że obecną pozycję osiągnął w wieku prawie 90 lat.
Staroń nakręcił film bez komentarza. Przedstawia ich codzienne życie w Polsce i powolną, nie pozbawioną trudności adaptację w ojczyźnie, zawierzając wyłącznie sile obrazu. „Bracia” to także poruszająca opowieść o braterstwie. O ludziach, którzy przez cały czas szukają swojego miejsca na świecie, szukają domu, swoistej Ziemi Obiecanej. Naprawdę warto wybrać się do kina.
Edward Kabiesz