Nikt cię tak, kobieto, nie zhejtuje jak inna kobieta. A jeśli już jesteś pierwszą damą, żoną prezydenta, czego byś nie robiła, będzie źle.
Od jakiegoś czasu z niesmakiem obserwuję komentarze dotyczące pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy. W skrócie można je podsumować następująco: cokolwiek by pierwsza dama robiła lub czego by nie robiła, będzie źle. Jeśli się gdzieś nie pojawi z prezydentem – zaczynają się komentarze, że zapewne go nie popiera. Jeśli się pojawi – nie tak na niego spojrzała. Jeśli nie zabiera głosu publicznie na ważkie społecznie tematy, zapewne powodowane jest to wieloma czynnikami, począwszy od lenistwa, przez konflikt z mężem, aż do ostentacji. Albo też chce mówić, ale nie może, bo „ktoś zamyka jej usta”. A chociaż nikt nigdy nie doprecyzował, na czym dokładnie pełnienie funkcji pierwszej damy powinno polegać, to według wielu pań Agata Duda robi to... źle. Bo one widzą jej powinności inaczej. W ostatnim czasie najwięcej gromów spadło na prezydentową za to, że „milczy jak grób” w sprawie dyskusji na temat zakazu aborcji eugenicznych. Milczy, bo... ma do tego prawo. A niedawno jedno z hospicjów perinatalnych pochwaliło się tym, że pani prezydentowa odwiedziła to miejsce, w którym chore dzieci są przyjmowane z godnością. Ale kto by tam się nad tym gestem zastanawiał
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska