Fabuła filmu „Bóg nie umarł 2” nie jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego filmu cyklu.
11.04.2016 14:03 GOSC.PL
Film „Bóg nie umarł”, również w reżyserii Harolda Cronka, w ubiegłym zarobił 30-krotnie więcej niż wyniósł jego dwumilionowy budżet i trafił na czołowe miejsca listy kinowych hitów w USA. Studio Pure Flix Entertainment, które przeznacza zyski na kolejne produkcje o tej tematyce religijnej, poszła za ciosem, realizując jego sequel.
W pierwszym filmie pogłoski o śmierci Boga okazały się mocno przesadzone. Film poruszał narastający problem sekularyzacji amerykańskiego systemu nauczania, a także prób eliminowania wiary z przestrzeni publicznej. „Bóg nie umarł 2” porusza podobne problemy tyle, że w pierwszym filmie cyklu ofiarą systemu był uczeń, w sequelu jest nim nauczycielka.
Kiedy bohaterka filmu, nauczycielka Grace Wesley, na lekcji historii, odpowiadając na pytanie jednej z uczennic, opowiada o Jezusie, rodzice dziewczyny pozywają ją do sądu. Z pomocą przychodzi im organizacja, broniąca praw cywilnych obywateli, która chce wytoczyć nauczycielce przykładowy proces. Ma nadzieję, że wyrok doprowadzi do usunięcia z dyskursu publicznego wszelkich informacje na temat Boga. Stąd też słowa adwokata nauczycielki, który na sali sadowej ironizuje, że wkrótce powitanie „Szczęść Boże” może być karalne.
Proces przedstawiony w filmie jest wydarzeniem fikcyjnym, nigdy do niego do szło. Przynajmniej na razie. Ale czy w przyszłości, w obliczu postępującego rugowania wiary z przestrzeni publicznej, nie wydaje się prawdopodobny? Prawie codziennie można przecież w mediach znaleźć informacje, że ktoś komuś zabrania prawa do wyznawania swej wiary w przestrzeni publicznej, usuwa się z niej symbole chrześcijańskie. Problem nie dotyczy przecież tylko Stanów Zjednoczonych.
„Bóg nie umarł 2”, podobnie jak pierwsza część cyklu, nie jest dziełem wolnym od potknięć, ale jest jednym z tych filmów, które trafiają do widza, bo w sposób prosty, może czasem naiwny, mówią o sprawach najważniejszych.
Edward Kabiesz