Prezydent USA Barack Obama potępił wtorkowe zamachy w Brukseli i obiecał, że Stany Zjednoczone zrobią, co w ich mocy, by pomóc Belgom w schwytaniu sprawców i pociągnięciu ich do odpowiedzialności. Musimy być razem w walce z terroryzmem - apelował.
"Jesteśmy solidarni z Belgami w potępieniu tych okropnych ataków przeciw niewinnym ludziom" - powiedział Obama w Hawanie, gdzie obecnie przebywa z wizytą. Jak zapewnił Stany Zjednoczone zrobią co konieczne, by "wesprzeć przyjaciół i sojuszników w Belgii" tak, by osoby odpowiedzialne za zamachy stanęły przed sądem.
Prezydent USA podkreślił, że zamachy w Brukseli kolejny raz przypominają nam, że "świat musi być zjednoczony" w walce z terroryzmem. "Niezależnie od narodowości, rasy czy wiary, musimy być razem w walce z plagą terroryzmem - powiedział. - Możemy i pokonamy tych, którzy zagrażają bezpieczeństwu ludzi na całym świecie".
Biały Dom poinformował, że Obama rozmawiał już telefonicznie z premierem Belgii Charlesem Michelem, by przekazać kondolencje w imieniu Amerykanów oraz zaoferować wsparcie USA w śledztwie dotyczącym zamachów. Obama zapewnił, że USA "są razem z Belgią, a także z NATO i Unią Europejską i kolejny raz obiecał pełną współpracę i wsparcie USA we wspólnym zobowiązaniu, jakim jest pokonanie terroryzmu" - podał w komunikacie Biały Dom.
We wtorkowych zamach w Brukseli zginęły przynajmniej 34 osoby i ponad 200 zostało rannych rannych. Celem terrorystów było lotnisko Zaventem i stacja metra Maelbeek położona 350 metrów od głównej siedziby Komisji Europejskiej. Zdaniem ekspertów ds. terroryzmu zamachy były podobne do tych, których dokonano w Paryżu 13 listopada 2015 roku: były skoordynowane, zorganizowane w różnych lokalizacjach w mieście i najprawdopodobniej też zostały przeprowadzone przez bojowników Państwa Islamskiego (IS).
Jak podaje CNN, w związku z zamachami w Belgii, podniesiono środki bezpieczeństwa na lotniskach w wielu amerykańskich miastach, a także wokół stacji kolejowych oraz w nowojorskim i waszyngtońskim metrze.