Mój Nauczycielu! J 20,16
W życiu nie zawsze jest łatwo. To oczywiste. Wcześniej czy później przychodzą chwile, których człowiek wolałby uniknąć, gdy świat staje się do bólu szary z tą nieznośną tendencją do stawania się coraz ciemniejszym. Albo gdy cios przychodzi znienacka, ciemna noc nadchodzi nagle, jakby ktoś zgasił lampę. Coś podobnego musiała przeżyć Maria Magdalena. Tyle radości dawało jej chodzenie za Mistrzem. Było jasno i radośnie. I nagle wszystko się skończyło. Choć w poranek zmartwychwstania, jak to często w Palestynie, pewnie pięknie świeciło słońce, w jej sercu musiało być przeraźliwie ponuro. A Jezus tym swoim „Mario” sprawił, że ból ostatnich godzin zniknął jak zły sen. Momentalnie powróciły dawna radość i blask. Bóg tak potrafi. Potrafi zaradzić problemom, które dla ludzi są nierozwiązywalne. Nawet śmierci. Jemu na mnie zależy. Chce, żebym zmartwychwstał i miał życie wieczne. Mogę, jak Maria Magdalena, z radością i miłością mówić do Jezusa: „Mój Nauczycielu!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura