W trzech landach Niemcy powiedzieli „dość” rzekomo bezalternatywnej polityce chadeków.
14.03.2016 12:17 GOSC.PL
Wybory do parlamentów krajowych Badenii-Wirtenbergii, Nadrenii-Palatynatu i Saksonii-Anhalt zaskoczyły wielu. Każdy podejrzewał, że prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) wejdzie do tych gremiów, ale nikt nie spodziewał się rozmiaru sukcesu tego ugrupowania. Wygląda na to, że wielu wyborców potraktowało tę elekcję jako możliwość zaprotestowania przeciwko polityce rządu federalnego.
Taki już los wyborów samorządowych i w Niemczech krajowych (w końcu to Republika Federalna Niemiec, nawet nie próbujmy ich znaczenia porównać do wyborów do dysponujących kadłubkowymi prerogatywami sejmików wojewódzkich), że na ich wyniki wpływ ma nie tylko polityka lokalna, ale także ogólnopaństwowa. A ta bardzo wielu Niemcom się nie podoba, zwłaszcza na wschodzie kraju. Tam moralny szantaż „Willkommenskultur” na ludzi niespecjalnie działa – i stąd chętnie zagłosowali na siłę, która jako jedyna z dużych sprzeciwia się bezrefleksyjnemu przyjmowaniu emigrantów.
Nie znaczy to jednak, że wszyscy Niemcy są polityce Angeli Merkel przeciwni. Problem w tym, że ma ona wielu zwolenników, i to wszędzie, tylko nie we własnej partii. Pani Kanclerz zachowuje się, jakby wcale nie była chadeczką, widziałem nawet mema kpiącego, że doszło do jej transferu do Zielonych. Prawdę mówiąc nie zdziwiłoby mnie to specjalnie, w końcu jej poglądy nie różnią się szczególnie od tych głoszonych przez premiera Badenii-Wirtenbergii Winfrieda Kretschmanna, który właśnie osiągnął zwycięstwo, choć pyrrusowe. No ale Kretschmann należy właśnie do Zielonych, a 90 proc. zwolenników Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) nie podoba się jej polityka w kwestii uchodźców. I dla nich, a także dla wielu wyborców, którzy do tej pory nie fatygowali się do urn, AfD okazała się być prawdziwą alternatywą. Podobnie zresztą, choć w mniejszym stopniu, liberalna FDP, której udało się wejść do 2 z 3 Landtagów – ją pewnie z kolei wybierali głosujący niechętni wobec lewicowego skrętu CDU w kwestiach gospodarczych.
Wniosek z tego taki, że dotychczasowa bezalternatywność CDU kierowanej przez Angelę Merkel już się wyczerpała. Silna politycznym cynizmem i niskim poziomem politycznej konkurencji mogła wygrywać kolejne wybory, jednak Niemcy powiedzieli „dość”. W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się przemeblowań na niemieckiej scenie politycznej, i/lub zmian w polityce wewnętrznej RFN.
Stefan Sękowski