Co lepsze: prokuratura po nowemu czy staremu?

Od dziś obowiązuje połączenie urzędów Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. - Stary system miał tę samą w wadę, co nowy. Ale nie miał jej zalety - komentuje ekspert prawny dr Krzysztof Wąsowski.

Wada, o której mówi dr Wąsowski, to upolitycznienie prokuratury. W przypadku, gdy minister jest jednocześnie zwierzchnikiem prokuratury, to upolitycznienie jest wyraźne. Jest oczywiste, że polityk, stojący na czele resortu sprawiedliwości, może wykorzystywać swą pozycję do nękania przeciwników politycznych: opozycyjnych polityków, a także przedsiębiorców, wspierających opozycję. W obowiązującym w ostatnich latach modelu rozdzielenia funkcji ministra i prokuratora generalnego upolitycznienie też istniało, choć nie było tak wyraźne. Bo przecież teoretycznie niezależny prokurator generalny musiał składać coroczne sprawozdania, których nieprzyjęcie przez obóz rządzący mogło skutkować jego odwołaniem. To stawiało go w sytuacji zależności od polityków.

Nowy system nie jest pozbawiony opisanej wady, ale ma za to zaletę, której nie posiadał system dotychczasowy. Jeśli bowiem jednym z głównych celów rządu jest poprawa bezpieczeństwa obywateli, to minister, który jest prokuratorem generalnym, prócz instrumentów prawnych, zyskuje wsparcie polityczne, które może się wyrażać choćby w przeznaczeniu większych środków budżetowych na walkę z przestępczością czy sprawniejszym przyjmowaniu nowych instrumentów prawnych.

- Dlatego wolę instytucje polityczne, weryfikowane demokratycznie co 4 lata, niż konstruowanie tzw. instytucji niezależnych, takich jak telewizja publiczna - zauważył dr Wąsowski.

Czy to znaczy, że teraz będzie lepiej? Niekoniecznie.

Wiele zależy od tego, kto będzie stał na czele prokuratury. Obecnie jest to Zbigniew Ziobro. Jeśli jego celem będzie długofalowa poprawa bezpieczeństwa obywateli, walka z przestępczością, która jest dla nich najbardziej dotkliwa, np. z osiedlowymi chuliganami czy skorumpowanymi urzędnikami, to wygra. Jeśli będzie krótkowzroczny i będzie używał prokuratury do rozgrywek politycznych, epatował akcjami antyterrorystów, które - choć efektowne - mają mały wpływ na życie przeciętnego obywatela, wtedy przegra - ocenia ekspert.

Surowo ocenia przy tym kadencję ustępującego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Bo choć prawo nie pozwalało mu na bezpośrednie ingerencje w poszczególne śledztwa, to dawało mu wpływ na organizację prokuratury. A ten instrument nie został przez niego dostatecznie wykorzystany. - Zabrakło dynamiki w działaniu - ocenił dr Wąsowski. Dodał, że być może powodem tego była niedostateczna znajomość środowiska prokuratorskiego (Seremet był wcześniej sędzią).

« 1 »

jdud