Po odrzuceniu przez sejm projektu PO ustawy o kwocie wolnej od podatku obawiam się, że ta nigdy nie zostanie podniesiona.
26.02.2016 13:19 GOSC.PL
W czwartkowy wieczór posłowie – głównie Prawa i Sprawiedliwości, choć pojedynczy także wszystkich innych partii prócz Nowoczesnej – odrzucili w pierwszym czytaniu projekt ustawy dotyczącej podwyższenia kwoty wolnej od podatku autorstwa Jana Grabca z Platformy Obywatelskiej. Partia rządząca ustami swojej przedstawicielki Marii Zuby argumentowała ten krok troską o budżet. Przy okazji dostało się PO (słusznie) i Trybunałowi Konstytucyjnemu (niesłusznie), za to, że sprawa nie została rozwiązana wcześniej.
To tragiczne tłumaczenie. Po pierwsze PiS jeszcze w ubiegłej kadencji głosował za podwyższeniem kwoty wolnej od podatku, i jakoś wówczas miało nas być stać na ten krok. Prezydent Andrzej Duda obiecywał w trakcie kampanii złożenie projektu ustawy dotyczącej tego zagadnienia, i z tej obietnicy się wywiązał. Problem w tym, że jego projekt to jeden wielki bubel. Wygląda, jakby napisano go tylko po to, by prezydent mógł powiedzieć: złożyłem projekt, dajcie mi teraz spokój. Propozycja zawiera bowiem jedynie zapis dotyczący podwyższenia kwoty wolnej w PIT, nie ma w niej jednak ani mechanizmów waloryzacyjnych, ani wyrównujących potencjalne straty budżetom samorządów. Te braki, zwłaszcza ostatni, starała się teraz uzupełnić PO, podwyższając udziały gmin, powiatów i województw we wpływach z PIT.
Projekt ten ma wady. Z jednej strony wyrównuje straty samorządom, z drugiej strony powiększa lukę spowodowaną faktyczną obniżką PIT w budżecie centralnym. Jak temu zaradzić, nie wskazuje – bo i po co, w końcu PO jest teraz w opozycji i może żądać sobie czego tylko zapragnie, nie licząc się z kosztami. I dlatego też ustawa powinna trafić do komisji, gdzie wspólnie z projektem Andrzeja Dudy – który przyszłe wielkie kłopoty samorządów kompletnie zignorował – mógłaby stanowić podstawę sensownej podwyżki kwoty wolnej od podatku. Tak się jednak nie stanie.
Nie sądzę, by posłowie PiS obawiali się, że część splendoru za uchwaloną ustawę spłynie na opozycję. Raczej chodzi o to, że jeśli w komisji znajduje się tylko jeden projekt ustawy, łatwiej zamieść go pod dywan. Komisja bowiem wcale się nią nie zajmuje, a posłowie PiS sami w kuluarach przebąkują, że kwota wolna może w ogóle nie zostać podniesiona w tym roku, choć teoretycznie powinna zostać podniesiona do końca listopada. Dlatego drodzy posłowie PiS, wybaczcie, ale nie wystarczy mi wasze poręczne tłumaczenie z gatunku: droga Platformo, a gdzie wyście byli, gdy was nie było? Słusznie, ale teraz wy jesteście na ich miejscu. A kwota wolna od podatku nadal wynosi 3091 złotych.
Stefan Sękowski