Zarzuty opozycji, jakoby w policji panował chaos są bezpodstawne - ocenił w czwartek minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, komentując złożony przez PO wniosek o wotum nieufności wobec niego.
"Ja oczywiście nie jestem przyspawany do stanowiska. Moja praca jest oceniana przez panią premier i przez Sejm. A zarzut, jaki pojawia się ze strony opozycji, o rzekomym chaosie w policji, jest zarzutem bezpodstawnym" - powiedział Błaszczak dziennikarzom przed spotkaniem ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli.
"Policja odnosi sukcesy. Dowodem tego jest zatrzymanie i wcześniejsze wytropienie Kajetana P., czyli człowieka podejrzewanego o wstrząsające zbrodnie, ale także zatrzymanie tzw. fałszywego konwojenta, podejrzanego o skradzenie ponad 8 mln zł, ale także zatrzymanie przemytników narkotyków, odzyskanie dzieł sztuki, m.in. obrazu Jana Matejki, utraconych w czasie II wojny światowej. A więc uzasadnienie (wniosku o wotum nieufności) jest zupełnie bezpodstawne" - dodał Błaszczak.
W środę Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA. Zdaniem PO sprawa odwołania szefa KGP insp. Zbigniewa Maja pokazuje, że minister nie radzi sobie z nadzorem nad policją, co grozi obniżeniem bezpieczeństwa.
Pod koniec 2015 r. b. szef KGP insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą podsłuchową. Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą afery. Informowano ponadto, że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji".
Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w związku z audytem KGP. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak mówił, że raport KGP z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą podsłuchową" nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień.
Insp. Maj podając się do dymisji mówił, że zrezygnował ze stanowiska m.in. dlatego, że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy BSW KGP (tzw. policja w policji) i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. Jak mówił, złożył rezygnację, "żeby nie obciążać całej formacji".
Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach".