Prezydent Barack Obama jeszcze nie mianował następcy zmarłego niedawno sędziego Sądu Najwyższego USA Antonina Scalii, ale liderzy republikanów w Senacie już wykluczyli zarówno przesłuchania, jak i głosowanie ws. tej kandydatury przed wyborami prezydenckimi.
Po spotkaniu z senatorami Partii Republikańskiej (GOP) liderzy republikańskiej większości w Senacie zapowiedzieli we wtorek, że nie spotkają się z osobą, którą Obama nominuje na następcę Scalii.
Republikańscy członkowie senackiej komisji ds. sądownictwa opublikowali zaś we wtorek jednomyślnie przyjęte oświadczenie, że nie zorganizują jakiegokolwiek przesłuchania w tej sprawie, niezależnie od tego, kogo Obama nominuje.
"Prezydent ma pełne prawo do mianowania kogoś na to stanowisko. Czyniąc tak, pogrąży nasz naród w kolejnej gorzkiej i możliwej do uniknięcia walce. Niemniej wybór należy do niego i może go podjąć nawet jeśli wie, że ta nominacja nigdy nie zostanie (przez Senat) zatwierdzona" - powiedział z trybuny senackiej lider republikańskiej większości Mitch McConnell.
Wezwał Obamę, by ponownie rozważył zamiar zgłoszenia tej nominacji w roku wyborczym. "Prezydent może dokonać innego wyboru, pozwalając ludziom, by to oni zdecydowali (podczas listopadowych wyborów prezydenckich, które wskażą, kto powinien mianować nowego sędziego Sądu Najwyższego)" - powiedział.
"Uważamy, że to Amerykanie powinni zdecydować, kto dokona nominacji, a nie prezydent »kulawa kaczka« (z ang. lame duck)" - dodał inny wysokiej rangi republikanin w Senacie John Cornyn z Teksasu, używając terminu, który w waszyngtońskim żargonie oznacza prezydenta kończącego mandat i nieposiadającego za sobą większości w Kongresie.
Jak komentuje "New York Times", to precedens, by senatorowie z góry odmówili choćby spotkania z osobą nominowaną na tak wysoki urząd w kraju.
Obama już w ubiegłym tygodniu, tuż po śmierci 79-letniego konserwatywnego sędziego Scalii, zapowiedział, że zgodnie z konstytucją USA zamierza mianować nowego sędziego Sądu Najwyższego USA. Jak dotąd nie ujawnił żadnego nazwiska. Wezwał Senat, by też zachował się zgodnie z konstytucją i przeprowadził w sprawie tej nominacji "uczciwe przesłuchania i głosowanie".
Jak dotąd tylko dwóch senatorów GOP wyłamało się i zapowiedzieli, że są gotowi głosować w sprawie nominacji: Mark Kirk z Illinois oraz Susan Collins z Maine.
Sprawa nominacji nowego sędziego budzi ogromne kontrowersje w USA i stała się głównym tematem trwającej kampanii prezydenckiej. Może spowodować zmianę rozkładu sił w Sądzie Najwyższym, w którym konserwatyści mieli dotychczas przewagę nad liberałami. Scalia, mianowany na sędziego SN w 1986 r. przez prezydenta Ronalda Reagana, był zdecydowanym konserwatystą i zwolennikiem dosłownej interpretacji konstytucji USA (był m.in. przeciwnikiem aborcji oraz obrońcą prawa do posiadania broni przez obywateli). Jeśli jego następcą zostałby piąty liberalny sędzia w liczącym 9 członków Sądzie Najwyższym, to wówczas liberałowie uzyskaliby większość.
Ale amerykańskie media spekulują, że Obama - by zwiększyć szanse na zatwierdzenie kandydatury przez Senat - może nominować kogoś bardziej umiarkowanego i cieszącego się powszechnym szacunkiem.
Sąd Najwyższy jest najwyższym organem w systemie sądownictwa USA. Składa się z 9 sędziów, którzy sprawują tę funkcję dożywotnio. Jest ostateczną instancją apelacyjną nad wszystkimi sądami federalnymi oraz nad sądami stanowymi w sprawach dotyczących prawa federalnego. Rozpatruje też jako pierwsza i ostatnia instancja niektóre nieliczne sprawy. Sąd Najwyższy ma też ostateczny głos w interpretacji federalnego prawa konstytucyjnego.
Sędziów Sądu Najwyższego mianuje prezydent, jednak Senat - obecnie kontrolowany przez republikanów - musi zatwierdzić jego nominację.