Prorok nigdy nie jest dobrze widziany w swoim kraju. Łk 4,24
Uczestnicząc w konkretnej społeczności ludzkiej, poznajemy ją od środka, stajemy się zależni od panujących w niej zwyczajów i zachowań. Z bliska widać wyraźnie braki, poza tym znamy je od lat, często wyrośliśmy z nimi, mieliśmy w nich udział, dotyczą także nas. Dlatego Jezus przychodząc do swej ojczyzny, od początku był pozbawiony atrakcyjności. Wszyscy Go tu znali, widzieli Jego dziecięce poczynania, może wybryki, byli świadkami Jego wzlotów i upadków, zmęczenia i radości. Przede wszystkim wydawało im się, że Go znali, przecież wyrósł pośród nich. Tak, ale jako syn Maryi, a nie jako Chrystus, Mesjasz, Odkupiciel. Nauczając, doprowadził ich nawet do złości, chcieli Go przecież wyrzucić za miasto – miał tupet, by ich pouczać. Dlatego Jezus oddalił się, odszedł smutny, bo najbliższych najtrudniej się nawraca. I o ile droga do nich najkrótsza, czas ich nawrócenia często najdłuższy i wymagający wielu lat modlitwy i ofiary.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska