Państwa UE mają stworzyć "mur prawny", by powtrzymać napływ imigrantów do UE - w ten sposób uzgodnienia szczytu UE ws. kryzysu migracyjnego opisuje jeden z biorących w rozmowach dyplomatów. W dokumencie końcowym wskazano, komu należy odmawiać wjazdu.
"Musimy powrócić do sytuacji, w której wszyscy członkowie strefy Schengen w pełni stosują kodeks graniczny Schengen i odmawiają wjazdu na granicach zewnętrznych obywatelom państw trzecich, którzy nie spełniają warunków wjazdu lub którzy nie złożyli wniosku o azyl, chociaż mieli taką możliwość" - zgodzili się szefowie państw i rządów "28".
Poprawie sytuacji ma służyć też pełna stuprocentowa identyfikacja i rejestracja wszystkich wjazdów oraz powstrzymanie wtórnych przepływów migrantów o nieuregulowanym statusie. "Osoby ubiegające się o azyl nie mają prawa wybierać państwa członkowskiego, w którym chciałyby dostać azyl" - napisano w uzgodnionych przez "28" wnioskach.
Takie podejście - jak tłumaczyło źródło - oznaczać ma, że do kraju członkowskiego będą wpuszczani w zasadzie tylko ci uchodźcy, który chcą w nim złożyć wniosek o azyl. Jeśli ktoś został zarejestrowany np. w Chorwacji, a chce się przedostać przez Austrię do Niemiec, ma być odesłany z powrotem. "To ma być jasny sygnał dla przemytników i migrantów" - powiedział dyplomata.
Kryzys migracyjny stał się głównym tematem rozmów przywódców krajów unijnych podczas pierwszego dnia obrad Rady Europejskiej w Brukseli. Premierzy i prezydenci dyskutowali m.in. o wywołującej kontrowersje decyzji Austrii ws. ograniczenia do 80 osób dziennego limitu dla ubiegających się o azyl, którzy przekraczają granicę tego kraju. KE uznaje te działa za sprzeczne z prawem UE.
Jak relacjonowali unijni urzędnicy, w nocy z czwartku na piątek o wprowadzeniu podobnego mechanizmu mówiła Słowenia, wywołując obawy, że takie rozwiązania rozleją się też na inne kraje i wywołują chaos na szlaku bałkańskim.
Wcześniej we wtorek ograniczenie liczby migrantów do 2,5 tys. dziennie zapowiedziała Chorwacja, zastrzegając, że będzie wpuszczać tylko osoby uciekające przed wojnami i wykluczy tych, którzy podróżują w poszukiwaniu lepszego życia lub chcą dołączyć do rodzin w Niemczech i Austrii.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk ostrzegał po nocnych obradach przed tworzeniem planów awaryjnych i kreowaniem tym samym podziałów w UE.
"Ciągłe i trwałe nieuregulowane przepływy migracyjne na szlaku zachodniobałkańskim nadal stanowią poważny problem" - przyznali szefowie państw i rządów unijnych. Zwrócili uwagę, że wymaga to m.in. odejścia od nieskoordynowanych działań stosowanych wzdłuż tego szlaku, a także zaprzestania przepuszczania migrantów.
W dokumencie końcowym "28" zgodziła się, że priorytetowe znaczenie dla powstrzymania przepływów migracyjnych, a także zwalczania siatek handlarzy i przemytników ma plan współpracy z Turcją. Na takim podejściu zależało niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Jeden z dyplomatów mówił przed szczytem, że plan niemiecki polega na tym, żeby za wszelką cenę porozumieć się z Ankarą.
Przywódcy unijni zauważyli, że Turcja podjęła kroki, by zrealizować plan działania uzgodniony z Unią, zwłaszcza jeśli chodzi o dostęp syryjskich uchodźców do tureckiego rynku pracy i wymianę danych z UE. "Jednak przepływy migracyjne z Turcji do Grecji są nadal o wiele za duże. Potrzebny jest znaczący i trwały spadek liczby nielegalnych wjazdów z Turcji do UE. Wymaga to dalszych zdecydowanych działań również ze strony Turcji" - podkreślili.
Kwestia ta będzie tematem szczytu UE-Turcja, jaki ma się odbyć za dwa tygodnie. Premier Turcji Ahmet Davutoglu miał być obecny w czwartek w Brukseli, ale odwołał wizytę ze względu na zamach terrorystyczny, do jakiego doszło w Ankarze.
"28" z zadowoleniem przyjęła postępy w opracowywaniu wraz z Turcją programu dobrowolnego przyjmowania uchodźców z tego kraju ze względów humanitarnych. Propozycję w tej sprawie przedstawiła jeszcze w grudniu KE. Rozmowy w tej sprawie prowadzi kilka krajów UE z Niemcami na czele.