Krew i kardamon


Stare arabskie przysłowie mówi, że zdeptany kwiat palmy jeszcze piękniej pachnie. Kościół maronicki był deptany, niszczony, przetrwał w kleszczach przeciwieństw. Może dlatego wydaje tak wspaniały aromat?


Zemsta


Gdy w 1099 r. krzyżowcy dotarli do potężnych gór Libanu, spotkali tętniące życiem chrześcijańskie wspólnoty. Maronici stali się oddanymi sprzymierzeńcami krucjat, chętnie wstępowali do zakonów rycerskich i wspierali militarnie krzyżowców. W 1215 r. Jeremiasz II Al-Amchit jako pierwszy patriarcha maronicki odwiedził Wieczne Miasto, by uczestniczyć w obradach Soboru Laterańskiego IV. Gdy krucjaty padły, a krzyżowcy wrócili „na tarczy” do domów, na ziemi przodków pozostali maronici. Nic dziwnego, że to oni stali się celem niezwykle krwawych prześladowań ze strony wyznawców islamu. Początkowo egipskich mameluków (do 1516 r.), a następnie, aż do 1919 r., Turków osmańskich.

Jak wspomina w swej kronice z 1474 r. podróżnik Marcellin de Civezza: „Naród maronitów żył pod okupacją, znosząc nieustanne uciski i tyranie. Na każdym kroku spotyka się w Libanie ruiny, płacz i przerażenie. Pod pretekstem pobrania podatku władze odbierały wieśniakom cały dobytek, bito ich i torturowano, by ograbić ze wszystkiego, co posiadali”. W XIX w. krwawe prześladowania ze strony Turków spowodowały, że maronici masowo emigrowali za Ocean. Do dziś tworzą w Stanach Zjednoczonych dynamiczną diasporę.

Obecnie liczbę maronitów szacuje się na ok. 3,2 miliona. Na czele Kościoła stoi patriarcha Antiochii i Całego Wschodu Maronitów. Ma siedzibę w Bkerke niedaleko Bejrutu. Co ciekawe, to właśnie maronici dali Arabom w czasach Imperium Osmańskiego świadomość odrębności narodowej od Turków. Przetrwali w kleszczach przeciwieństw. Co więcej, stworzyli model funkcjonowania państwa opartego na zaufaniu i poszanowaniu religijnej odmienności. 
Specyfiką Libanu jest zgodne współżycie islamsko-chrześcijańskie, zagwarantowane w konstytucji (np. uroczystość Zwiastowania NMP jest obchodzona jako święto państwowe). –

Ten pakt narodowy wyróżnia nasz kraj w świecie arabskim – wyjaśnia kard. Bechara Rai, 77. z kolei patriarcha Antiochii. – Dlatego Jan Paweł II stawiał Liban za przykład dla Wschodu i Zachodu. Chrześcijanie są obecni na Bliskim Wschodzie od 2000 lat, o 600 lat dłużej niż muzułmanie. Wywodzący się od Fenicjan Maronici należą do pierwotnych mieszkańców tych ziem. W Libanie chrześcijanie mają znaczący wpływ na życie społeczne i cieszą się wciąż wolnością religijną. 


Uciekają demony


Nazwa Kościoła pochodzi od imienia św. Marona – żyjącego w IV w. mnicha i cudotwórcy. Do założonej przez niego wspólnoty wstąpiło aż 800 mnichów, którzy rozpoczęli chrystianizację kraju. Maron, przyjaciel św. Jana Chryzostoma, był pustelnikiem. Żył w górach w Syrii, wśród ruin antycznej świątyni pogańskiej, a jedynym jego schronieniem był namiot z koziej skóry. W 444 r. Teodoret, biskup Cyru, w swej „Historii mnichów syryjskich” tak opisał eremitę: „Z taką bowiem hojnością wielkoduszny Dawca obdarował Marona łaską uzdrawiania, że sława jego rozeszła się wszędzie, ściągała ludzi, którzy naocznie mogli się przekonać, że jest ona uzasadniona. Można było zobaczyć, jak rosa błogosławieństwa gasi ogień gorączki, jak ustają dreszcze i jak uciekają demony”. Pragnący samotności eremita odwiedzany był przez tłumy pielgrzymów. Z biegiem czasu wokół niego uformowała się wspólnota nazwana „Beit Maron”, czyli „Dom Marona”. Po jego śmierci ok. 410 r. uczniowie wybudowali sanktuarium nad brzegiem rzeki Oronte. Klasztor został zniszczony w X w. przez muzułmanów, a głowę świętego przewieziono jako relikwię do Włoch. Do dziś przechowywana jest w katedrze w Foligno w Umbrii.


« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz