Za wynikającymi z ideologii homoseksualnej zmianami w prawie małżeńskim będą szły zmiany w edukacji.
Jeden z argumentów zwolenników, by prawo państwowe uznało małżeństwa osób tej samej płci to „małżeństwa homoseksualne w niczym nie zagrażają tradycyjnej rodzinie”. Pozwólmy cieszyć się parze gejów, że są małżeństwem. Komu to szkodzi? Argument bałamutny. Bo za wynikającymi z ideologii homoseksualnej zmianami w prawie małżeńskim będą szły zmiany w edukacji. Skoro zmieniamy pojęcie małżeństwa, to dzieci będą musiały uczyć się z postępowych czytanek, że np. rodzic 1 i rodzic 2 poprosili o dziecko i klinika zrobiła dla nich taki prezent, i teraz wszyscy są szczęśliwi. Tego rodzaju wychowanie z całą pewnością nie pomoże dzieciom w dorastaniu do zintegrowanej tożsamości płciowej, w dojrzewaniu do podejmowania w przyszłości obowiązków ojca czy też matki. Rodzice, którzy będą chcieli tłumaczyć dzieciom w domu, jak jest, mogą mieć problemy nie tylko wychowawcze, ale i prawne, kiedy okaże się, że sprzeciwiają się zatwierdzonym przez państwo szkolnym programom. Dlatego jedno z haseł „Family Day” w Rzymie, manifestacji w obronie małżeństwa i rodziny, brzmiało: „Brońmy nasze dzieci”. Znajoma Włoszka powiedziała mi: „Nie idę na manifestację, by protestować przeciwko gejom. Idę, by bronić przyszłości moich małych dzieci”. Problem wydaje się jeszcze bardziej poważny. Dalekosiężnym celem ideologów inżynierii społecznej jest stworzenie takiej sytuacji, w której rodzina będzie całkowicie osłabiona. W jej miejsce wejdą bardzo różne byty społeczne, począwszy od singli, a na wszelakich komunach, gdzie jest wielu rodziców jednego dziecka, skończywszy. Dzieci będą produkowane przy pomocy wyszukanych technik biomedycznych. Państwo miałoby równo wspierać wszystkie, także najbardziej dziwaczne komórki społeczne, i regulować prokreację. Takim zdekomponowanym społeczeństwem europejskim, a w przyszłości światowym, super-rządowi łatwo byłoby manipulować. Wszystko po to, by zbudować wbrew Stwórcy nowego człowieka i nowy świat, co sugerował już pierwszym rodzicom szatan w raju: „Tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. Homoseksualny koń trojański jest tylko etapem w tej rewolucji ku „powszechnej szczęśliwości”. By ta rewolucja się nie powiodła, potrzeba świadomości i zaangażowania. Kościół katolicki ma tutaj dużą rolę do spełnienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ