Pamiętacie, jak PO uchwalała razem z LPR wyższe "becikowe"? To nie dziwcie się, że dziś chce 500 zł dla każdego dziecka.
05.02.2016 17:13 GOSC.PL
Platforma Obywatelska zmieniła podejście do programu 500+. W sejmie złożyła własny projekt w sprawie pieniędzy na dzieci – idący dalej niż rządowy. 500 zł miesięcznie rodzice mają dostać także na pierwszego potomka.
Tym, których dziwi ten obrót sprawy (w końcu PO jeszcze niedawno mówiła, że to czystej wody rozdawnictwo, na które nas nie stać) przypomnę rok 2005. Wtedy sytuacja była podobna: Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej obiecywało becikowe dla każdego dziecka, jednak gdy doszło do władzy – wystawiając początkowo mniejszościowy rząd, wspierany przez Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę – okazało się, że to będzie zbyt kosztowne, zaproponowało więc świadczenie tylko dla najbiedniejszych. Jednak LPR zgłosiła własny projekt, obejmujący dzieci wszystkich rodziców, który poparła… PO, partia od początku atakująca becikowe jako niepotrzebny zasiłek. Donald Tusk i spółka wcale nie zmienili podejścia do tego pomysłu, oni po prostu wykorzystali go w walce z konkurencyjną partią polityczną.
Teraz jest podobnie, choć z jedną różnicą: dziś zgłaszając swoje pomysły PO może co najwyżej pomanifestować. Jeśli posłowie PiS się nie zgodzą z ich projektem, trafi do kosza, bo partia Jarosława Kaczyńskiego ma dziś większość w sejmie. Ale dla tych, których polityczna pamięć sięga nie dalej, niż do poprzedniego odcinka „M jak Miłość”, czyli, umówmy się, większej części naszego społeczeństwa, może to być dowód na to, że Platforma chce dla nich lepiej, niż PiS. Takie działanie określamy dziś jako „polityczne”, choć w rzeczywistości jest antypolityczne, bowiem służy nie dobru wspólnemu, a partykularnej korzyści partii.
Takiego „politycznego” działania uczy się także Nowoczesna. Jeszcze chwilę temu wieszała psy na „500+”, dziś chce, by program objął także samotnych rodziców. Co prawda jednocześnie chce wykluczenia z niego te rodziny, których dochody są wyższe, niż 2,5 tys. zł na głowę. W praktyce oznaczać to będzie jeszcze większe wydatki na 500+, z czym przecież ugrupowanie Ryszarda Petru walczy.
Takie podejście ułatwia oczywiście dziwaczna postawa PiS, która to partia właściwie nie wie, po co wprowadza ten program. Niby nie ma on mieć charakteru „socjalnego”, a prorodzinny, z drugiej strony jak przyszło do jego realizacji, okazało się, że ma być on objęty wieloma obostrzeniami. Coraz mocniej dochodzę do wniosku, że ten postulat był – może nie dla wszystkich działaczy tej partii, ale dla jej kierownictwa – tylko populistycznym sloganem służącym zdobyciu głosów. Gdy się jednak okazało, ile będzie faktycznie kosztował, miny zrzedły i rząd łapie się wszelkich możliwych sposobów, by budżet wyszedł z tego cało. Zarzuty o niedotrzymywaniu obietnic są całkowicie uzasadnione.
Najbardziej konsekwentnie w tej sprawie zachowuje się Kukiz’15. Czołowi politycy tego ugrupowania, z jego liderem na czele, stwierdzają, że nie poprą 500+, i koniec. Można się z tym nie zgadzać, ale przynajmniej argumentacja jest spójna i zrozumiała. Nie jest jeszcze co prawda pewne, jak ostatecznie posłowie tego ugrupowania zagłosują, ale na obecnym etapie trzeba powiedzieć, że w tej kwestii nie uprawiają oni „polityki” w jej najgorszym wydaniu.
Stefan Sękowski