To zabawne patrzeć, jak w sprawie programu 500 zł na dziecko zmienia się retoryka ideowych oponentów obecnej władzy.
29.01.2016 14:44 GOSC.PL
Najpierw miała to być zagrywka kandydata na prezydenta, Andrzeja Dudy. Potem, w trakcie kampanii parlamentarnej, podniósł się krzyk, że to obiecanki-cacanki PiS i że chodzi tylko o zdobycie władzy, a potem będzie „figa”. W mediach wypowiadali się eksperci, dowodzący, że tego się po prostu nie da zrobić, bo takich pieniędzy znikąd się wziąć nie da. Politycy PO wychodzili ze skóry, żeby przypadkiem Polakom mającym dzieci nie przyszło do głowy, że naprawdę mogliby dostać jakieś pieniądze, skoro nie dostali ich od najlepszego rządu w historii Polski.
„Jedno mogę obiecać: nie przepuścimy żadnego kłamstwa. Zapamiętaliśmy każdą waszą obietnicę i z każdego słowa was rozliczymy” – odgrażała się Ewa Kopacz.
Po wyborach okazało się, że obietnice były szczere i że to się dzieje naprawdę. Przygotowania do wdrożenia programu ruszyły i wskazano sposób sfinansowania go. I formację Ewy Kopacz ogarnęła panika. Bo jak tu rozliczać z kłamstwa kogoś, kto – niestety – mówi prawdę!
Przegrani politycy wespół z Nowoczesną uświadomili sobie, że jeśli Polacy zaczną dostawać konkretne pieniądze, to już żadna gadka nie pomoże. Najgłośniejszy jazgot we wszystkich możliwych telewizjach przegra z faktem, że ludzie po prostu będą mieli z czego żyć. A jest mnóstwo takich rodzin, którym te pieniądze realnie uratują sytuację.
Gdy więc nie dało się nowej władzy wykazać kłamstwa, była władza z przystawkami chwyciła się udowadniania, że program przysłuży się tylko pijakom i nierobom. No cóż, piękna opinia o Polakach z dziećmi. Ale jakoś to współgra z wciskanym nam latami poglądem, że więcej dzieci to patologia.
Wreszcie ktoś wymyślił, że 500 zł na drugie dziecko to niesprawiedliwość społeczna. W mediach poszła wtedy groteskowa akcja z listem 9-letniej dziewczynki do premier Szydło. „Pani Premier, z szacunkiem informuję, że pięćset złotych dla drugiego dziecka jest niesprawiedliwe wobec pierwszego dziecka i rodzin z jednym dzieckiem. Jest mi bardzo przykro z powodu, że moja młodsza siostra dostanie pięćset złotych, a ja nie. Dlaczego pierwsze dziecko nie dostanie pięciuset złotych? Pierwsze dziecko też powinno mieć do tego prawo. Bez pierwszego dziecka nie byłoby drugiego” – pisała Julia z Mikołowa. List skwapliwie opublikował na swoim profilu na Facebooku niezawodny Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, a po nim kopie listu poszły we wszystkich możliwych publikatorach.
„To Petru ma taki charakter pisma?” – kpił potem jakiś internauta.
Cóż, to zdumiewające, że dorośli ludzie mogli wymyślić taką bzdurę. Chyba tylko totalna desperacja mogła pchnąć kogoś do tak absurdalnych prób zdyskredytowania największego programu prorodzinnego, jaki podjęto kiedykolwiek w Polsce.
Bo, co by nie gadać, to jest program prorodzinny, po raz pierwszy dający realną pomoc rodzinom wielodzietnym i po raz pierwszy dający szansę na przełamanie zapaści demograficznej.
Czy to się uda? Czy przyniesie spodziewane skutki? Nie wiadomo – ale najprościej nic nie robić, albo ograniczać się do działań pozornych, jednocześnie niszcząc rodzinę promocją wynaturzeń. No i torpedować program gdzie i jak się da.
Jest ryzyko, fakt. Możemy coś stracić. Ale jeśli Polska nie podjęłaby tego ryzyka, straciłaby na pewno.
Franciszek Kucharczak