Dla partyjnych władz orędzie stało się pretekstem do zorganizowania na wielką skalę kampanii propagandowej, która miała zdyskredytować Episkopat Polski, a szczególnie prymasa Polski. Nie chodziło tylko o doraźną reakcję na treści orędzia, ale zdefiniowanie tego, kto ma prawo wypowiadać się w imieniu narodu.
Przełom październikowy 1956 r. i dojście Władysława Gomułki do władzy doprowadziły do zakończenia najbardziej represyjnego etapu polityki władz komunistycznych wobec Kościoła katolickiego w Polsce. Jej symbolem było uwięzienie prymasa Stefana Wyszyńskiego i innych biskupów. Jednak po trwającej kilkanaście miesięcy liberalizacji, gdy tylko nastroje społeczne uległy uspokojeniu, Gomułka uznał, że największe zagrożenie dla rządów PZPR stanowi przygotowany przez kard. Wyszyńskiego program Wielkiej Nowenny, związany z nadchodzącym Milenium Chrztu Polski. Jego realizacja rozpoczęła się odnowieniem ślubów narodu na Jasnej Górze, co nastąpiło 26 sierpnia 1956 r., a zatem jeszcze przed uwolnieniem prymasa, choć ściśle według sformułowanych przez niego instrukcji. Pierwszy rok Wielkiej Nowenny zakończyło powtórzenie ślubów we wszystkich parafiach w Polsce 5 maja 1957 roku. Data ta została później przez władze uznana za cezurę, po której Kościół miał rozpętać „ofensywę wojującego klerykalizmu”.
Wracają stare metody
W sferze represji administracyjnych przełomowym momentem była połowa 1958 r., kiedy władze PRL zdecydowały się na powrót do policyjnych metod walki z Kościołem. Za przedmiot pierwszego ataku wybrano Instytut Prymasowski Ślubów Narodu na Jasnej Górze, utworzony przez kard. Wyszyńskiego w 1957 r. w celu prowadzenia przygotowań uroczystości Wielkiej Nowenny. 21 lipca 1958 r. grupa funkcjonariuszy SB przeprowadziła w pomieszczeniach Instytutu rewizję, konfiskując powielane bez zgody cenzury wydawnictwa religijne. Protestujących przeciw temu pielgrzymów rozpędził za pomocą pałek sprowadzony pospiesznie oddział ZOMO. W następnych latach władze podejmowały kolejne kroki wymierzone w katolików: wycofano się z większości zgód na budowę nowych świątyń, wydanych po przełomie październikowym, usunięto naukę religii oraz krzyże ze szkół, do których wróciły w burzliwym okresie 1956/57, zlikwidowano tzw. niższe seminaria duchowne, a alumni zaczęli być powoływani do służby wojskowej i kierowani do wymyślonych przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego „kompanii kleryckich”, w których starano się osłabić ich wiarę. Napięcie w stale pogarszających się stosunkach państwowo-kościelnych osiągnęło szczyt po wydaniu 18 listopada 1965 r. „Orędzia biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim”. W prasie zaroiło się od artykułów oskarżających hierarchię kościelną o zdradę narodową, organizowano też zebrania, na których odcinano się od stanowiska episkopatu; hasłem przewodnim całej kampanii propagandowej stało się zdanie: „Nie przebaczamy”.
Kto ma sprawować rząd dusz
Po ogromnej kampanii propagandowej, rozpętanej w związku z orędziem, władze państwowe uznały, że oficjalne uroczystości Tysiąclecia Państwa Polskiego powinny swoimi rozmiarami przyćmić kościelne obchody milenijne. W kierownictwie PZPR dobrze bowiem rozumiano znaczenie Milenium dla stanu świadomości narodowej. Jasno wyraził to na posiedzeniu Komisji KC ds. Kleru 22 lutego 1966 r. sekretarz KC PZPR Zenon Kliszko, który stwierdził: „Rozpoczęła się w nowych warunkach walka o to, kto ma kierować narodem, kto ma sprawować rząd dusz w narodzie. Do tej walki trzeba się odpowiednio przygotować. Cała nasza praca polityczna i publicystyczna powinna brać to pod uwagę”. W celu jej właściwego przygotowania powołano do życia specjalną Komisję Partyjno-Rządową ds. Uroczystości Tysiąclecia, której przewodniczącym został sekretarz KC PZPR Władysław Wicha. Jej wysiłek koncentrował się nie tylko na organizacji obchodów państwowych i zapewnieniu masowego w nich udziału ludności, ale także na działaniach mających na celu ograniczanie frekwencji w uroczystościach kościelnych. Próbowano to osiągnąć m.in. poprzez uniemożliwienie korzystania z samochodów zakładów pracy i ograniczanie transportu publicznego, jak i odciąganie ludzi od udziału w nabożeństwach za pomocą atrakcyjnych imprez świeckich. Pierwsza wielka uroczystość z okazji Milenium odbyła się 15 kwietnia 1966 r. w Gnieźnie. Tego samego dnia władze zorganizowały w tym mieście konkurencyjną manifestację z udziałem ministra obrony marszałka Mariana Spychalskiego. Kolejne uroczystości kościelne odbyły się w Poznaniu, gdzie episkopatowi osobiście stawiał czoła Gomułka, atakując personalnie Wyszyńskiego za jego antyradziecką postawę i mówiąc o jego „ograniczonym i wyzbytym narodowego poczucia państwowości umyśle”. Także w Krakowie władze starały się zakłócić przebieg kościelnych obchodów. 7 maja członkowie episkopatu, powracający z sesji historycznej poświęconej Milenium, jaka odbyła się na Wawelu, natknęli się na zorganizowaną przez lokalny komitet PZPR grupę demonstrantów antykościelnych, niosących transparenty z hasłami: „Nie przebaczymy, nie zapomnimy”; „Polska nigdy nie będzie przedmurzem cudzych spraw”. W wielu punktach miasta koncertowały tego i następnego dnia orkiestry oraz odbywały się festyny, co miało osłabić frekwencję na obchodach milenijnych. Wieczorem 8 maja na krakowskim Rynku Głównym doszło do rozproszenia przez ZOMO grupy manifestantów, którzy wznosili okrzyki w obronie biskupów i wolności religijnych.
„Nie przebaczymy”
W miarę wchodzenia uroczystości milenijnych w decydującą fazę, nasilała się akcja propagandowa wymierzona w Kościół. W całym kraju rozlepiono w tym czasie tysiące plakatów z napisem „Nie przebaczymy”. W połowie maja w Gdyni i Szczecinie ludzie zaczęli publicznie i ostentacyjnie dopisywać pod tym napisem słowo „...Katynia”. Interweniująca milicja zatrzymywała poszczególne osoby, co powodowało gromadzenie się większych grup przechodniów stających w obronie zatrzymanych. W Szczecinie dla rozproszenia kilkusetosobowego tłumu trzeba było sprowadzić oddział ZOMO, który użył gazu łzawiącego. Do zajść doszło także 29 maja w Gdańsku, w czasie obchodów milenijnych z udziałem członków episkopatu. Centralne miejsce w czasie uroczystości milenijnych zajmowała poświęcona przez papieża kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, przewożona z miasta do miasta. 5 czerwca w Lublinie podczas procesji milicja zatrzymała kościelną półciężarówkę z obrazem, który po przykryciu brezentową płachtą wywiozła z miasta. Sytuacja powtórzyła się w połowie czerwca, kiedy samochód z obrazem jadący na uroczystości do Olsztyna został zatrzymany przez patrol MO na trasie między Nidzicą i Olsztynkiem, a następnie odholowany do Fromborka. 22 czerwca milicja po raz trzeci „aresztowała” obraz w Liksajnach, kiedy w asyście samego kard. Wyszyńskiego przewożony był on z Fromborka do Warszawy. Obchody milenijne w stolicy, zamykające cykl uroczystości kościelnych, odbywały się w związku z tym bez obrazu, który zastąpiły symboliczne ramy wypełnione kwiatami. Protestacyjne listy episkopatu w tej sprawie władze zbyły milczeniem, a obraz został umieszczony na Jasnej Górze, gdzie do końca rządów Gomułki pozostawał pod stałym nadzorem SB. Obchody milenijne w Warszawie miały szczególnie gwałtowny przebieg. Kiedy w piątek 24 czerwca po Mszy w kościele św. Anny biskupi z kard. Wyszyńskim na czele wyszli na ulicę, oczekiwała ich w milicyjnej obstawie grupa aktywistów partyjnych. Na widok członków episkopatu zaczęli oni skandować m.in.: „Nie przebaczymy”; „Biskupi precz od polityki”, a pod adresem prymasa: „Baranie, ty baranie”. Sytuacja powtórzyła się tego samego dnia wieczorem, a 26 maja doszło do dwugodzinnych zamieszek, kiedy milicja zagrodziła drogę maszerującemu Krakowskim Przedmieściem tłumowi wiernych. Konkurencyjne obchody tysiąclecia chrztu i tysiąclecia państwa polskiego oraz towarzyszące im incydenty stanowiły apogeum narastającego od 1958 r. konfliktu władz PRL z Kościołem. Co prawda jeszcze w 1967 r. władze zmobilizowały (m.in. w Sosnowcu i Łodzi) bojówki aktywu, które miały zakłócać przebieg uroczystości religijnych, w dalszym też ciągu zdarzały się represje administracyjne, ale ogólne natężenie akcji antykościelnej wyraźnie osłabło. Gomułka doszedł w 1966 r. do punktu, w którym dalsza eskalacja walki z Wyszyńskim wymagałaby jego uwięzienia. Wszystkie bowiem łagodniejsze środki zostały już w zasadzie wykorzystane i w najmniejszym nawet stopniu nie powstrzymały aktywności kardynała. Wszelako na podjęcie takiej właśnie decyzji Gomułka był – przy całej swej narastającej z wiekiem gwałtowności – zbyt rozsądny. Wiadomo zresztą, że krytycznie oceniał podobną decyzję Bieruta z 1953 roku. Tymczasem rok 1967 przyniósł nasilenie wewnętrznej walki o władzę w PZPR, co musiało też siłą rzeczy wpłynąć na osłabienie presji wywieranej na Kościół. Duchowieństwo – mimo utraty wielu instytucji i uszczuplenia stanu majątkowego – wyszło zwycięsko ze starcia z ekipą Gomułki. Siły Kościoła, co pokazały wyraźnie następne dwie dekady, rosły proporcjonalnie do kruszenia się systemu politycznego PRL i jego ideologicznego bankructwa. •
Antoni Dudek, Uniwesytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie