Bieda nie może być wyłącznym powodem odbierania dzieci z rodzin biologicznych - stanowi przygotowany przez rząd projekt nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który w czwartek posłowie skierowali do dalszych prac.
Przedstawiając projekt w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki przekonywał, że problem odbierania dzieci z rodzin biologicznych w powodu ubóstwa istnieje i polskie państwo działało w tym względzie "źle, żeby nie powiedzieć, skandalicznie".
Poinformował, że MS przeprowadziło analizę spraw z I poł. 2015 r. i okazało się, że było 61 przypadków odebrania dziecka, w których bieda była tego jedynym powodem. Dodał, że w większości przypadków różne przyczyny nakładają się na siebie.
Zaznaczył, że podobne dane znaleźć można w analizach Instytutu Badania Wymiaru Sprawiedliwości - wynika z nich, że w ponad 60 proc. przypadków, kiedy dzieci były odbierane z rodzin, nie było w nich przemocy w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Do podobnych wniosków - podkreślił Jaki - dochodzą kontrolerzy NIK.
"Nie ma żadnych wątpliwości, że problem jest poważny i musimy szybko go rozwiązać" - ocenił.
Podkreślił, że często prawo wykonywane jest w "drastyczny sposób", zostawiający trwały ślad w psychice dzieci. Wskazywał m.in. na "prewencyjne odbieranie dzieci przez urzędników bez decyzji sądu". Urzędników - jak mówił - często niewykwalifikowanych, podejmujących decyzje zbyt pochopnie.
Przypomniał, że konstytucja wielokrotnie wspomina o ochronie rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Przekonywał, że fundamentalnym zobowiązaniem polskiego państwa wobec rodzin jest zasada pomocniczości. Podkreślał, że nie może dochodzić do sytuacji, że gdy rodzina ma problem i zwraca się do odpowiednich organów państwa, państwo idzie na skróty i zamiast udzielić rodzinie pomocy, postanawia odebrać dziecko.
Zwrócił uwagę, że utrzymanie dziecka w pieczy zastępczej kosztuje; gdyby zostawić dziecko w rodzinie i wspomóc ją tymi samymi pieniędzmi, zniknęłaby przesłanka do zabrania dziecka.
Podkreślił, że przygotowany przez MS projekt ma być jasnym przekazem do wymiaru sprawiedliwości i do społeczeństwa: nie ma zgody na dalsze niszczenie instytucji rodziny. "Nie ma Polski bez rodziny i nie ma rodziny bez Polski" - mówił.
Zapowiedział też, że jego resort przygotowuje projekt, którym rozwiąże inny problem - związany z "szeroką definicją" przemocy.
Propozycję - co do zasady - poparły wszystkie kluby. Andrzej Matusiewicz (PiS) przekonywał, że nowelizacja przepisów w tym zakresie jest potrzebna. Powoływał się na badania, z których wynika, ze wiele dzieci rozdzielanych jest z rodzinami z przyczyn związanych z brakiem pieniędzy, takich jak brak pracy czy niemożność zaspokajania podstawowych potrzeb dziecka.
Henryka Krzywonos-Strycharska (PO) podkreśliła, że każda forma wsparcia bezpiecznego dzieciństwa zasługuje na szczególne zainteresowanie. Jej zdaniem jednak obecne przepisy wystarczająco zabezpieczają dzieci przed zbyt pochopnym rozdzieleniem z rodzicami, choć - jak mówiła - zdarzają się patologie i niewłaściwe interpretowanie prawa. Wyraziła nadzieję, że zaproponowane w projekcie doprecyzowanie przepisów wyeliminuje patologię, za jaką uznała odbieranie dzieci wyłącznie z powodu biedy.
Zwróciła uwagę, że bardziej zagrożone rozdzieleniem są rodziny określane mianem bezradnych czy niewydolnych w sprawach opiekuńczo-wychowawczych. Podkreśliła, że jest to stwierdzenie bardzo ogólnikowe i stwarzające możliwości dowolnych interpretacji. Jak dodała, problem ten może dotyczyć 227 tys. rodzin.
Jacek Wilk (Kukiz'15) uznał, że proponowana zmiana jest niewystarczająca i zapowiedział, że jego klub ją poprze, ale będzie zgłaszał doprecyzowujące poprawki. Odbieranie dzieci z powodu biedy uznał za "czarną plamę na honorze naszego państwa". Przekonywał, że "dzieci nie należą do państwa, dzieci należą do rodziców" i o dobru dziecka decydują rodzice. "Będziemy popierać dalsze prace, ale będziemy postulować odpowiednie zmiany, by raz na zawsze zlikwidować patologię upaństwawiania naszych dzieci pod byle pretekstem" - zapowiedział. Jego zdaniem, jeśli walczy się o silną rodzinę, trzeba przede wszystkim zostawić ją w spokoju.
Elżbieta Stępień (N) również zgodziła się, że ubóstwo nie może być powodem odbierania dziecka - nie jako samoistna przesłanka. Jej zdaniem obieranie dziecka to ostateczność, a rolą opieki społecznej nie może być wyłącznie interwencja, ale przede wszystkim wspieranie rodzin. Przywołała wyniki kontroli NIK, które pokazały, że tam, gdzie asystenci rodziny aktywnie wspierają rodzinę, liczba dzieci obieranych rodzicom znacznie spada. Dlatego - zdaniem posłanki - trzeba te formy pomocy rozwijać i wspierać. "Nowoczesna poprze projekt, ale chcę jasno stwierdzić: to nie jest rozwiązanie problemu" - powiedziała. Dodała, że jej klub ma pomysł, jak to zrobić i chętnie pomoże.
Krystian Jarubas (PSL) zwrócił uwagę, że proponowana zmiana ma charakter precyzujący, bowiem ubóstwo nigdy nie było jedyną przesłanką do umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej.
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak także podkreślał, że w myśl obecnie obowiązujących przepisów odebranie dziecka jest możliwe tylko w ostateczności, gdy wyczerpano inne środki albo gdy dobro dziecka wymaga podjęcia zdecydowanych i natychmiastowych działań. Zaproponowany przez rząd zapis uznał za "profilaktykę" i dodatkową ochronę dzieci z rodzin uboższych.
Przypomniał, że ochrona prawa dziecka do wychowywania w rodzinie naturalnej jest jednym z priorytetów jego urzędu. Zapewnił, że w sytuacji, gdy docierają do niego sygnały o odbieraniu dzieci z rodzin z powodu biedy, podejmuje interwencję i za każdym razem bada taką sprawę. Jednak - jak mówił - najczęściej bieda jest tylko jednym z powodów interwencji w rodzinie.
W projekcie zapisano, że dziecko trafia do pieczy zastępczej dopiero wówczas, gdy różne formy pomocy rodzinie nie przyniosły skutku i zagrożone jest jego zdrowie czy życie.
Kodeks rodzinny w takich sytuacjach wskazuje na działania sądu opiekuńczego - zarówno wobec rodziców, jak i samego dziecka. Może on zobowiązać rodziców do pracy z asystentem rodziny czy skierować ich na terapię albo ograniczyć im władzę rodzicielską, poddać ją kontroli kuratora sądowego.
Sąd może skierować dziecko do placówki wsparcia dziennego lub zdecydować o umieszczeniu w placówce sprawującej częściową pieczę nad dziećmi. Ma też możliwość umieszczenia dziecka w rodzinie zastępczej, rodzinnym domu dziecka albo w instytucjonalnej pieczy zastępczej lub innej placówce tego typu.