Co roku do Manili tłumy przyciąga niezwykła procesja.
Radio Watykańskie podawało, że filipińska metropolia spodziewa się przyjazdu dwunastu milionów ludzi na 9 stycznia. Tego dnia około 6 rano rozpoczęła się wielka, trwająca prawie dwadzieścia godzin procesja. Uczestniczyło w niej co najmniej 1,5 miliona osób. Ile było takich, które dochodziły i przyglądały się przemarszowi przez cały czas jego trwania? Trudno to oszacować. Mówi się w sumie o milionach uczestników. To wielkie wydarzenie na Filipinach. Uroczystości ku czci Czarnego Nazarejczyka obchodzone są w Manili od XVII wieku. W 1606 lub 1607 roku figurę Czarnego Nazarejczyka do Manili przywiózł mnich augustiański. Według tradycji ciemny kolor skóry postaci Jezusa, któremu ta figura zawdzięcza swoją nazwę, spowodował pożar. Ogień wybuchł na pokładzie statku transportującego figurę, osamlił ją, a Filipińczycy dzięki temu przyjęli życzliwie ten wizerunek, gdyż kolor skóry Chrystusa był bardziej podobny do ich własnego.
Potem figura Chrystusa przetrwała pożary, zniszczenia kościoła, w którym jest przechowywana, trzęsienia ziemi, powodzie, tajfuny i bombardowanie w czasie II wojny światowej.
Siedzibą Czarnego Nazarejczyka jest Bazylika Mniejsza Czarnego Nazarejczyka zwana popularnie kościołem Quiapo.
oldandsolo / CC 2.0 Do tej świątyni zmierza też co roku wielka procesja. W tym roku wyruszyła około 6 rano z placu Quirino Grandstand. Wcześniej kard. Antonio Tagle sprawował tam Mszę Świętą dla wielkiej rzeszy wiernych. Pytał ich, dlaczego co roku decydują się na tak wielki wysiłek, jakim jest ta procesja? Dlaczego mniej śpią, są głodni, a nieraz nawet odnoszą rany. Najprostsza odpowiedź - zdaniem filipińskiego kardynała - jest taka, że to sposób na okazanie wdzięczności Chrystusowi.
jad /CNA/Rappler