Nie wiem, co jest większą ekstrawagancją i marnotrawstwem pieniędzy: budowa stoku narciarskiego na środku pustyni czy utrzymywanie Komisji Europejskiej.
13.01.2016 12:33 GOSC.PL
Zjednoczone Emiraty Arabskie swoimi kolejnymi pomysłami przynajmniej przyciągają turystów. Po zadaszonym stoku narciarskim i sztucznych archipelagach przyszła pora na podwodne korty tenisowe. Kto bogatemu zabroni, prawda? (więcej w tekście Tomasza Rożka w najbliższym numerze GN).
Tymczasem taka Komisja Europejska, dość kosztowna instytucja, sprawia czasem wrażenie, że robi wszystko, by udowodnić swoją... umiarkowaną „pożyteczność społeczną”. A to reguluje pracę spłuczek w toaletach, a to karze jakieś państwo za dofinansowanie własnych stoczni, podczas gdy przymyka oko na dofinansowanie podobnych zakładów w innym kraju... A to wreszcie zbiera się po to, by debatować nad „zagrożeniem demokracji” w kraju członkowskim, to znaczy nad faktem, że społeczeństwo wybrało parlament i rząd, który nie tylko nie pasuje niektórym „partnerom”, ale wręcz realnie bierze się za rządzenie.
Taki charakter ma dzisiejsze spotkanie komisarzy poświęcone „sytuacji” w Polsce. „Sytuacji”, to znaczy faktu, że kilka znanych nazwisk i tytułów w Polsce dało znać kilku znanym nazwiskom i tytułom za granicą, by rozkręcić kampanię sprzeciwu wobec faktu, że ktoś się w końcu wziął za rządzenie.
Wczoraj udzielałem wywiadu pewnej węgierskiej telewizji, należącej do niemieckiego koncernu medialnego. Powiedziałem, co wiedziałem, ale najwyraźniej nie wiedziałem tego, co powinienem wiedzieć, a co wiedzą w Europie. Wyczułem wyraźne zdziwienie prowadzącego rozmowę, że nie mówię o strzałach na ulicach i o tym, że zwolnieni z mediów publicznych dziennikarze oraz politycy opozycji muszą chodzić w kamizelkach kuloodpornych. Dobrze, że nie dobiłem rozmówcy informacją, że z jednej strony w końcu da się oglądać główny serwis informacyjny w telewizji publicznej, ale z drugiej... pojawiają się w nim nadal politycy obecnej opozycji! I że nawet wypadają sensownie, a nikt ich wypowiedziami nie manipuluje. O zgrozo, nawet padają krytyczne opinie pod adresem rządu i nikt za to nie leci z telewizji!
Nie wiem, co przyniesie dzisiejsze posiedzenie Komisji Europejskiej. Podejrzewam, że nic wielkiego: na szczęście Jean-Claude Juncker, szef KE, skrytykował publicznie swojego kolegę, komisarz Oettingera, który pozwolił sobie na straszenie Polski „nadzorem”. Jednak sam fakt, że ileś tam godzin opłacani przeze mnie i przez wszystkich obywateli krajów UE komisarze spędzą na rozmowie pod hasłem: „Co z tą Polską?”, w sytuacji, gdy Europa nie radzi sobie z imigracją i sylwestrem w Kolonii, każe zastanowić się nad sensem dalszego finansowania tego kosztownego towarzystwa.
Gdyby chociaż budynek w Brukseli mieli tak ładny, jak niektóre z fanaberyjnych projektów arabskich na środku pustyni...
Jacek Dziedzina