Okolice donieckiego lotniska – najsławniejszego przyczółka obrony armii ukraińskiej, który jest teraz w rękach separatystów z samozwańczej Republiki Ludowej. Są święta Bożego Narodzenia. Kilka dni po wygaśnięciu rozejmu z Mińska.
Pozycja Karpackiej Siczy to labirynt okopów i schronów wykopanych na poddonieckim wzgórzu. Od ruin lotniska dzieli ją 700 metrów. Co jakiś czas powietrze przecina salwa z karabinu maszynowego. Separatyści strzelają z nowego terminalu lotniska. Tego, który rok temu był tak heroicznie broniony przez Ukra- ińców. Wzgórze przypomina ogromne, zaśnieżone mrowisko, po którym żołnierze krążą jak mrówki. W labiryncie oblodzonych okopów wybudowano prowizoryczne schrony zakryte zasłonami z ciężkich koców. – W każdej chwili ostrzał może zmiażdżyć nasze pozycje jak człowiek depczący nogą mrówczy kopiec – zauważa ponuro jeden z ukraińskich żołnierzy. Ostatni ostrzał tej pozycji gradem był w październiku. Podmuch eksplozji zmiótł fortyfikacje, wzniósł żołnierzy sprawujących wtedy wartę ze wzgórza i rzucił ich na ziemię kilkanaście metrów dalej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Monika Andruszewska