Kanclerz Niemiec Angela Merkel zwróciła w czwartek uwagę na ścisły związek pomiędzy zachowaniem otwartych granic w strefie Schengen a solidarnością krajów UE w kwestii uchodźców. Zastrzegła, że nie chce mówić o żadnych "konkretnych groźbach".
"W Niemczech toczy się dyskusja o solidarności w Unii Europejskiej w kwestii uchodźców" - powiedziała Merkel po spotkaniu z premierem Rumunii Dacianem Ciolosem w Berlinie.
"Solidarność zawsze opiera się na wzajemności. Nie chcę mówić o żadnych konkretnych groźbach i zastanawiać się, co będzie, jeżeli..." - zastrzegła.
"System Schengen może funkcjonować tylko wtedy, gdy będzie istniała wspólna odpowiedzialność za uchodźców oraz za ochronę granic zewnętrznych UE" - podkreśliła Merkel. "Musimy kontynuować dyskusję na ten temat" - dodała.
Merkel przyznała, że ubiegłoroczna decyzja o kwotach dotyczących 160 tys. imigrantów została podjęta "ponad głowami niektórych krajów". Jak tłumaczyła, problem uchodźców "pojawił się nagle", co powodowało, że "musieliśmy szybko zareagować".
W związku z napływem uchodźców kontrole na granicach wprowadziły ostatnio Szwecja i Dania. Oba kraje zapewniły, że restrykcje nie będą obowiązywać dłużej niż to konieczne. Zażądały jednak od pozostałych krajów przestrzegania zobowiązań do ochrony granic i relokacji uchodźców. W zeszłym roku kontrole wprowadziły Niemcy na swojej południowej granicy z Austrią.
Niemcy i kilka innych krajów członkowskich, wśród nich Austria, Szwecja oraz Włochy, popierają propozycję Komisji Europejskiej przewidującą m.in. ustanowienie stałego mechanizmu podziału uchodźców pomiędzy kraje unijne. Polska i inne państwa naszego regionu są temu przeciwne.
W zeszłym roku Merkel kilkakrotnie - m.in. w listopadowym wystąpieniu w Bundestagu - zwracała uwagę, że utrzymanie swobodnego przepływu osób w strefie Schengen zależy od osiągnięcia kompromisu w sprawie rozdziału uchodźców.