Władze Bahrajnu zerwały stosunki dyplomatyczne z Iranem - poinformowała w poniedziałek państwowa agencja prasowa BNA. Dzień wcześniej taki sam krok podjęła sąsiednia Arabia Saudyjska, która jest uznawana za sojusznika Bahrajnu.
"Bahrajn postanowił zerwać stosunki dyplomatyczne z Islamską Republiką Iranu i wzywa wszystkich członków ich misji (dyplomatycznej) do opuszczenia królestwa w ciągu 48 godzin" - podała agencja BNA. Informację potwierdził minister informacji Bahrajnu Isa ibn Abd ar-Rahman al-Hammadi.
W przeszłości władze tego królestwa z Zatoki Perskiej regularnie oskarżały Teheran o wspieranie opozycji i przeciwników politycznych, którzy od 2011 roku występują przeciwko sunnickim władzom w Manamie. Szacuje się, że ok. 70 proc. mieszkańców Bahrajnu to szyici.
W niedzielę minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Adil ibn Ahmad ad-Dżubeir ogłosił, że jego kraj zrywa stosunki dyplomatyczne z Iranem po sobotnim ataku na saudyjską ambasadę w Teheranie i ostrej irańskiej reakcji na egzekucję szyickiego duchownego. Skrytykował też "negatywne i agresywne wtrącanie się Iranu w sprawy arabskie, które często powoduje szkody i zniszczenia".
Setki osób wieczorem zaatakowały saudyjską placówkę dyplomatyczną w Teheranie w proteście przeciwko straceniu szejka Nimra al-Nimra, który był krytykiem rządzącej w Arabii Saudyjskiej dynastii Saudów. Manifestanci obrzucali budynek ambasady koktajlami Mołotowa, a następnie wtargnęli do środka, wywołując pożary w pomieszczeniach. Zostali później usunięci z ambasady przez irańską policję. Ogień wzniecony przez protestujących zniszczył wnętrze ambasady. Manifestanci zaatakowali także konsulat saudyjski w Meszhedzie.