– Jestem staroświecki, bo uważam, że prawdziwy mężczyzna musi być odpowiedzialny – mówi Zbigniew Rudnicki. – Moja odpowiedzialność to utrzymanie żony, pięciorga dzieci i doprowadzenie ich do Chrystusa.
Z żoną Halinką i 19-letnim Maciejem, 18-letnią Hanią, 15-letnią Zosią, 8-letnim Antkiem i 6-letnią Basią mieszkają w Lubinie, oddalonym o 80 km od Wrocławia. Zbigniew pracuje na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu i musi tam dojeżdżać. Nie tylko na wykłady z pedagogiki, ale też żeby sprawować funkcję adiunkta. – Nie czuję potrzeby, żeby z bycia mężczyzną robić show – podkreśla. – Nie lubię pokazywać, jak twardo stoję na straży domowego ogniska, udowadniać, jak tym wszystkim dobrze kieruję. Często okazuje się, że żony tych, którzy deklarują, jakimi są supermanami, „noszą spodnie” zamiast nich. A ja nie wstydzę się mówić, że jestem kuchtą. Przez jakiś czas się buntowałem, że zamiast pisać książki i artykuły naukowe, gotuję dla całej rodziny. Czasem na dwa dni, ale jak przyjdą koledzy moich dzieci, to od razu wszystko znika, i to cieszy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych