Nie masz pojęcia, jak zaprocentuje zetknięcie dziecka z pornografią, jak może wykoślawić psychikę twojego ukochanego syna. Nie wiesz jak niefajnie jest co rusz przyłapywać się na lubieżnych myślach o spotykanych kobietach.
Czas Adwentu sprzyja rozmyślaniom. Rozmyślam i ja. Zagłębiam się w sobie, staram ustawić się jakoś w wydarzeniach, w czasie teraźniejszym. Każda próba zanurzenia w moim wnętrzu kończy się podróżą w przeszłość. Podejmuję te próby, bo chcę się odnowić, ale żeby się poddać takiej odnowie, trzeba najpierw posprzątać.
Robię więc takie porządki w swojej głowie, tak jak się robi porządki w piwnicy. Wyrzucam stare graty, o które przez lata całe się potykam i setki już razy powiedziałem, że je wyrzucę. Teraz to zrobię. Chwytam więc energicznie za skrzynię, która stoi zakurzona na podłodze chyba już ze 40 lat i przypominam sobie, ile razy upadłem przez nią na twarz. Dość tego, mówię sobie, na śmietnik z nią… Ale zajrzę jeszcze do wnętrza.
Podnoszę drewniane wieczko i co widzę? Pięciu chłopców w piwnicy. Mają po 12 lat, jakieś letnie przedpołudnie, jest ciepło, na pewno wakacje w blokowisku. Rok 1977. Do tego momentu, do tej sekundy byliśmy zwykłymi chłopakami, beztroskimi dziećmi, nie zaczęliśmy nawet młodości, czekaliśmy na nią. Jeden z nas dokonał odkrycia w swoim domu. W szafie rodziców znalazł setki zdjęć, pism i slajdów pornograficznych. Pobiegłem do domu po projektor, który do tej pory służył do śledzenia przygód Zorro i Czterech Pancernych. Teraz wyemitował inne treści…
Jak dziś pamiętam te emocje, podniecenie, to poczucie odkrycia jakiejś tajemnicy, dorosłość. Jakaś granica została złamana, euforia. Nikt z nas wtedy nie zauważył, że zatrzasnęły się za nami jakieś drzwi i już nie ma powrotu. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że przez niedomknięte drzwi szafy rodziców w nasze umysły wślizgnął się wąż.
Świat się nie zawalił. Mijały lata. Czasy, które nastały, przyniosły wiele zmian, bardzo wiele i chyba we wszystkich płaszczyznach życia. Pornografia nie cieszyła już jak wtedy, za pierwszym razem, ale nie wiem czemu, zawsze była gdzieś obok, na wyciągnięcie ręki. Jest do dziś. Tysiąc razy wyrzucana, ciągle jest w moim życiu. Nie wiem, czy powinienem łączyć ze sobą pokaz slajdów w piwnicy z faktem, że tylko mnie udało się ocalić małżeństwo. Moi koledzy są już po rozwodach, niektórzy po dwóch, dwóch jest alkoholikami. Nie rozmawiamy, nie spotykamy się.
Wspomniałem, że z trudem zachowałem swoje małżeństwo, rodzinę. Tak, z wielkim trudem. Zmagania z moją lubieżnością pokaleczyły serce mojej wspaniałej żony, moich dorosłych dzieci, które były świadkami moich poszukiwań seksualnych, romansów, moralnej degeneracji, w której taplałem się, zachłystując błotem, by realizować swoje zdziczałe, chore wizje.
Zawsze, powtarzam, zawsze, gdy doprowadzałem się do upodlenia, czułem, jak ten wąż z szafy rodziców zaciska mi się na krtani i sercu. To jest fizyczny ból, bezsenność, apatia. Potworna w swej treści myśl wyłaniająca się z resztek świadomości chrześcijańskiej, krzyczy: „Co robisz karykaturo, nie dość, że plugawisz duszę, którą Pan dał ci w dzierżawę, to jeszcze ściągasz w otchłań dusze tych młodych, nic nie rozumiejących, młodych kobiet!”. Wyrzuty sumienia wobec nich, rodziny, przyjaciół.
Niedawno w popularnym serialu telewizyjnym widziałem taką scenę. Rodzice rozmawiają w pokoju chłopca, gdzie znaleźli pisma erotyczne. Krótka wymiana zdań podsumowana zostaje stwierdzeniem ojca, że to w sumie ok, że w porządku jest, że syn przejawia zdrowe zainteresowanie płcią przeciwną.
Cholera, nie jest ok, nie jest w porządku. Drogi serialowy tato, nie masz pojęcia, jak zaprocentuje zetknięcie dziecka z pornografią, jak może wykoślawić psychikę twojego ukochanego syna. Nie wiesz jak niefajnie jest co rusz przyłapywać się na lubieżnych myślach o spotykanych kobietach. Jak trudno walczyć z przedmiotowym ich traktowaniem. Nie wiesz, z jakim wstrętem można myśleć o sobie, jak można się wstydzić własnych myśli. Jak można się czuć zniewolonym. Czuć się niewolnikiem. Z lękiem gapić się w ołtarz, byle tylko wzrok nie spoczął na jakiejś ładnej kobiecie modlącej się w sąsiedniej ławce. Jeśli się nie upilnujesz, to z Eucharystii nici, zły rozszarpie każdą Twoją modlitwę. A wystarczy tylko odwrócić głowę. Ja się boję nawet telewizji, kalendarzy w pracy, gdzie pracują faceci, na których już nawet producenci trumien reklamują się przez seks. Stale towarzyszy mi myśl „byle tylko nie dać się sprowokować”.
Zamykam drewniane wieczko skrzyni. Kolejny raz sobie obiecałem że wyrzucam ją na śmietnik. Czas pokaże czy wyniosłem ją ze mojej piwnicy, czy tylko przesunąłem w inny kąt. Na wszelki wypadek poprosiłem Jezusa o pomoc w tych porządkach. Obiecał że przyjdzie. Tak, to pewne, że przyjdzie, byśmy razem posprzątali. Tylko czy gdy zapuka, nie będę udawał, że nie ma mnie w domu?