Dla kapitana polskiej reprezentacji był to najlepszy rok w karierze. Na razie, bo wkrótce Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej i kolejny finał Ligi Mistrzów.
Transferem Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt żyje dziś pół Europy. I nie jest tego w stanie zmienić żadne dementi, ani samego piłkarza, ani prezesa Bayernu Monachium, czyli klubu, z którym Polak ma kontrakt ważny do 2019 roku. Wystarczyło zdjęcie jego menedżera Cezarego Kucharskiego, „przyłapanego” na trybunach stadionu w Madrycie, by fala spekulacji wybuchła ze zdwojoną siłą. Telewizja hiszpańska zatrudniła nawet eksperta od mowy ciała, który przeanalizował wywiady telewizyjne Lewandowskiego tylko po to, by udowodnić, że piłkarz mówi co innego, niż naprawdę myśli. A on… nie pozwala o sobie zapomnieć. W ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Dynamem Zagrzeb strzelił kolejne dwie bramki, wieńcząc fantastyczny sezon, w którym przeszedł do historii światowej piłki. Chodzi oczywiście o wyczyn, jakiego dokonał we wrześniowym hicie Bundesligi, strzelając Wolsburgowi (wicemistrzowi Niemiec!) 5 bramek w ciągu 9 minut. Trafił tym samym do księgi rekordów, ale przede wszystkim zapisał się w pamięci fanów piłki na całym świecie. Z naszego, polskiego punktu widzenia dodajmy, że był to rok, w którym Lewandowski, jako kapitan i strzelec wyborowy, wprowadził reprezentację do finałów przyszłorocznych mistrzostw Europy w Paryżu. Jego radość na Stadionie Narodowym po tym awansie była nie mniejsza, niż gdy ustanawiał swój słynny rekord.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko