W białoruskich mediach wszyscy mogli usłyszeć słowa prezydenta, że Białoruś czeka na Franciszka.
05.12.2015 12:37 GOSC.PL
Zakończenie misji nuncjusza apostolskiego w Mińsku abpa Claudio Gugerottiego stało się okazją dla prezydenta Łukaszenki do podkreślenia wagi Stolicy Apostolskiej na arenie międzynarodowej oraz zaproszenia papieża na Białoruś. Nuncjusz nie tylko został wczoraj przyjęty przez prezydenta, ale o tym spotkaniu obszernie informowały najważniejsze białoruskie media. Jest rzeczą niestandardową, aby wizyta pożegnalna nuncjusza była relacjonowana w mediach. To rutynowa czynność i poza oficjalnym protokołem, nikt sobie takim wydarzeniem nie zawraca głowy. Tym razem było inaczej. Wszyscy mogli usłyszeć słowa prezydenta, że Białoruś czeka na Franciszka. Równie ważne było jego zapewnienie, że Białoruś będzie kontynuowała politykę utrzymywania ścisłych relacji ze Stolicą Apostolską, a Kościół katolicki zajmuje ważne miejsce w życiu społecznym tego kraju i jego prawa będą przestrzegane.
Biorąc pod uwagę, że spośród ok. 9 milionów mieszkańców Białorusi, katolików jest tylko ok. 300 tys., podkreślenie wagi Kościoła katolickiego było zwróceniem uwagi przez Łukaszenkę, że Białoruś jest częścią Zachodu, a nie „rosyjskiego świata”. Warto ten sygnał zauważyć i przemyśleć w kontekście budowania naszych relacji z Mińskiem. To na Białorusi żyje największa wspólnota Polaków na Wschodzie, a wolność Kościoła katolickiego przekłada się na jej sytuację. Przy okazji warto zwrócić uwagę na sprawność dyplomacji watykańskiej. Abp Gugerotti przybył do Mińska w 2011r., kiedy Łukaszenka, poniekąd słusznie, uchodził za ostatniego dyktatora Europy. W tym czasie nuncjuszowi udało się zbudować nie tylko dobre relacje z władzami, ale także Kościołem prawosławnym. To między innymi na skutek jego interwencji w 2013 r. został zwolniony z więzienia ks. Włodzimierz Łazar, kilka miesięcy wcześniej pochopnie oskarżony o zdradę kraju. Nuncjusz publicznie występował przeciwko sankcjom wobec reżimu przekonując, że jego międzynarodowa izolacja popycha go w objęcia Moskwy. Przygotował także wizytę w Mińsku sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolina. Poza aspektem kościelnym obecność kardynała wzmacniała międzynarodową pozycję Mińska. Wreszcie dzięki dyskretnej misji Gugerottiego doszło do ułaskawienia grupy więźniów politycznych na kilka tygodni przez wyborami prezydenckimi.
Wszystkie te fakty skłaniają mnie do oceny, że czas wizyty papieża Franciszka na Białorusi wydaje się być bliski. Zabiegi o nią trwają od 2009 r., kiedy białoruscy biskupi katoliccy przekazali oficjalne zaproszenie Benedyktowi XVI. Takie zaproszenie wystosował także Łukaszenka. Pozostało uzgodnienie szczegółów z miejscowym Kościołem prawosławnym, który jest częścią Patriarchatu Moskiewskiego. Formalnie zaproszenie z ich strony nie jest potrzebne, ale Stolica Apostolska z pewnością nie chciałby, aby papież w Mińsku był przez prawosławnych kontestowany. Gdyby papież Franciszek przyjechał do Mińska, byłby to ważny sygnał, że dialog z prawosławiem, poważnie ograniczony na skutek konfliktu we Wschodniej Ukrainie, otrzymałby nowy, świeży impuls. Dzisiaj, kiedy chrześcijanie są najbardziej atakowaną i niszczoną grupą na świecie, wspólne działanie w ich obronie, a także w obronie podstawowych wartości moralnych w życiu publicznym jest rzeczą konieczną. Dlatego podróż na Białoruś wykraczałaby poza lokalny kontekst i była wydarzeniem ważnym dla świata.
Andrzej Grajewski