Antoni Macierewicz uczcił powstańców listopadowych. Czy wspomni też swojego poprzednika, gen. Maurycego Haukego, zamordowanego w noc listopadową?
30.11.2015 12:43 GOSC.PL
Powstanie listopadowe to dziś zmora uczniów, przerabiających nie tylko jego przebieg na lekcjach historii, ale także liczne dzieła literackie doby romantyzmu, które się o niego odwołują. Jego rangę w panteonie polskich zrywów niepodległościowych postanowił podnieść nowy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który 29 listopada wziął udział w obchodach przy mogile powstańczej bitwy pod Olszynką Grochowską. - Przywiodła nas tu miłość ojczyzny. Ale przywiodła nas tu także nadzieja. Ta nadzieja, która towarzyszyła wojskom Rzeczypospolitej, gdy wymaszerowały po upadku Warszawy w 1831 r. Ta nadzieja, która im towarzyszyła, i która sprawiła, że przeszli przez całą Europę i wrócili - mówił minister. Wspomniał także Legiony Piłsudskiego czy wojsko polskie stawiające czoła Armii Czerwonej w 1920 roku.
Szkoda, że nie sięgnął i w czasy wcześniejsze, „przedlistopadowe”, i nie powiedział nic o powstańcach kościuszkowskich i legionistach Dąbrowskiego. Takich jak gen. Maurycy Hauke, poprzednik Macierewicza na stanowisku ministra wojny (dziś MON), którego do służby w Królestwie Polskim, będącym w unii personalnej z Cesarstwem Rosyjskim, skłoniła pewnie ta sama nadzieja, która wcześniej kazała mu z Rosjanami walczyć. Macierewicz mógłby wczoraj i jego wspomnieć - w rocznicę śmierci z rąk powstańców, którzy zastrzelili go, gdy odmówił przyłączenia się do zrywu.
Zarówno on, jak i wielu ówczesnych polityków i urzędników do dziś oskarżanych jest o zdradę młodzieńczych ideałów. Czy słusznie? Ten żołnierz widział w swym życiu wiele podobnych sytuacji, brał w nich udział - niewykluczone, że w kolejnej wojnie po prostu nie chciało mu się brać udziału. Ale obstawiam, że przede wszystkim autentycznie nie widział w tym sensu. Wiedział, że tak dużej swobody jak w Królestwie Polskim, powołanym do życia w 1815 roku, po rozbiorach nie było. Polska miała bardzo liberalną konstytucję, przez kolejnych carów traktowana była jako poletko doświadczalne ewentualnych zmian w samej Rosji. Dzięki polityce Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego Polska, o której jeszcze 40-50 lat wcześniej Adam Smith pisał, że „nie ma [w niej], jak się zdaje, żadnego przemysłu, z wyjątkiem produkcji przedmiotów potrzebnych w zwykłym gospodarstwie domowym, bez której żaden kraj istnieć nie może”, wchodziła na ścieżkę uprzemysłowienia. Hauke - i inni generałowie, którzy w tych dniach stracili życie - mógł przewidywać, że po stłumieniu ruchawki te swobody - zgoda, że coraz częściej łamane - mogą już nigdy nie wrócić. Z tą wizją jednak wygrał zapał młodych, rozgrzanych głów, których ideowo-emocjonalni krewniacy za kilkadziesiąt lat rozpętają kolejne, tym razem styczniowe powstanie. Bo mieli nadzieję na niepodległość - i to teraz, już, natychmiast.
Polska w końcu odzyskała niepodległość. Wcale nie dzięki kolejnym powstaniom, a dzięki niesamowitemu zbiegowi historycznych okoliczności, który sto lat temu nasi polityczni liderzy potrafili genialnie wykorzystać. A mimo to Antoni Macierewicz mówi, że „wrócili, aby nasycać ją treścią, którą stworzyło powstanie listopadowe”. - Głoszona przez moich oponentów teza, iż bez kolejnych, podejmowanych z coraz bardziej beznadziejnych pozycji, powstań nie byłoby odbudowania państwa polskiego po I wojnie światowej jest tak samo mądra i przekonująca, jak twierdzenie, że nie mógłby powrócić do zdrowia i pełnej sprawności fizycznej człowiek, który by uprzednio sam nie odrąbywałby sobie kolejnych kończyn i organów - twierdzi z kolei prof. Jacek Bartyzel (cytat za MyslKonserwatywna.pl).
Ten wykładowca UMK - konserwatysta, monarchista, w okresie PRL działacz opozycji antykomunistycznej, współzałożyciel Ruchu Młodej Polski, niedawno śmiał rozesłać swoim studentom skrypt na temat Nowej Lewicy. - Mamy nadzieję że mimo tego iż wysłał nam pan tekst o lewicy, to nie jest pan lewakiem bo takich ludzi to my na naszym roku nie szanujemy i mogłoby to obrócić się źle wobec pana – odpisał mu jeden ze studentów (pisownia oryginalna). Brawa za rewolucyjną czujność! Na co, jak na co, ale na niedobór patriotycznie nastawionej młodzieży nasz naród jak lawa nigdy nie mógł narzekać.
Stefan Sękowski